sobota, 31 października 2015

Halloweenowe ciarki

Tak, wiem- halloween to pogańskie święto. Yhym. Tak samo jak świętojanki, czyli sobótka. Podchodzę do tego z umiarem i rezerwą a do dobrej zabawy i oswojenia strachów każda okazja jest dobra.

Od tygodnia chodzą za mną duchy i zjawy. Na szczęście nie całkiem dosłownie, bo bywam bardzo strachliwa. Bywam. Czasem całymi tygodniami wracam do domu po zmroku, przez las albo ciemnymi uliczkami i boję się... że kogoś spotkam i zakłóci mi tą chwilę samotnych rozmyślań. A czasem... Czasem zwykły pająk albo spadający z drzewa liść wprowadza mnie w stan szoku z drżeniem całego ciała włącznie.

Niemniej, gdy przychodzi czas odwagi, lubię się odrobinę bać, badać niepewny grunt. Wtedy robię małe kroczki w kierunku, w którym zwykle nie poszłabym nawet z paralizatorem :)

Chciałam pokazać Wam kolekcję ciarkotwórczych scen z całego tygodnia, ale dziś byłam w miejscu tak wyjątkowym (dziękuję sam-wie-komu), że zawsze tam odzyskuję oddech. Moje płuca nagle zyskują więcej miejsca, nagle nie jestem już śpiąca, zmęczona ani skołowana. Tam po prostu jestem- i to jest świetne uczucie. Pewnie wywołane tym, że póki co świat mający do mnie jakiekolwiek roszczenia tam nie dotarł. Koniecznie potrzebuję takiego miejsca na stałe.
A dziś było to miejsce o zupełnie halloweenowej nazwie...

Że w tym miejscu drzemie potencjał, to wiedziałam od pierwszego wejrzenia, że można by tam nakręcić super horror, albo stworzyć scary farm, to stało się dzisiaj jaśniejsze niż kiedykolwiek. A stało się tak jasne... w ciemności.


















Gdy coś zaskakującego pojawia się na drodze, albo droga znika w ciemności,
powinien się człowiek przestraszyć...
Ja wolę się śmiać od ucha do ucha, bo właśnie przeżyłam coś nowego ;)







Samotny spacer często przynosi ciekawe refleksje...
Nie tym razem :)
Nie myślałam. Patrzyłam dookoła, uważałam, by nie złamać nogi schodząc do wąwozu i skupiałam się na scenach zasłaniając się aparatem. To dziwne, ale za nim jestem odważniejsza- nie tylko mniej strachliwa, ale często też mniej nieśmiała.
Cieszę się, że nie myślałam, bo pewnie dotarłoby do mnie, że... jestem w jakichś bliżej nieokreślonych krzakach ciemną nocą ;)

10 komentarzy:

  1. Piękne fotki, chyba zabiorę całą kolekcję Twą z tego miejsca i spróbuję coś z tego zmontować, w końcu potrzebuję filmiku reklamowego z tego miejsca, a ten na pierwszy będzie doskonały ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to znaczy "zabiorę"? A prawa autorskie?
      Nie, nie, nie- ja się zastanowię nad tą propozycją :)
      Lepiej byłoby film nakręcić prawdziwy... z ogniskiem... :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Blisko miasta spacery po ciemku są chyba bardziej niebezpieczne. Na wsi to czysta przyjemność z dreszczykiem ;)

      Usuń
  3. Irytujące, mroczne i tajemnicze miejsca...
    Doprawdy skrywasz w sobie mnóstwo tajemnic Jagódko :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jest, myślę, kwestią tego, czego się spodziewamy. Robiąc te zdjęcia tylko troszkę trzęsłam portkami, a radochę miałam ogromną z tego, że niebo piękne, że powietrze pachnie jak nigdzie... ach... ale gdyby ktoś zza krzaka wyskoczył to mnie też by wyskoczyło... serce z gardła ;P
      Pozdrawiam wzajemnie :)

      Usuń

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)