wtorek, 31 marca 2015

Wiosna na tysiąc sposobów :)

Śnieg padał dzisiaj wielkimi płatami- gdyby nie topniał od razu, byłby z tego piękny bałwan... w kształcie zająca jak radzi uczynny żartem kolega. A jednak popołudniu udało mi się zebrać materiał dowodowy, że wiosna się nie podda :)


 







 Wiosna wystawia do walki kolejne dywizje...


Łatwo nie jest, ale trwamy ! 


 Z takim orężem musimy wygrać :)




A gdy tylko wiosna wygra...


...będziemy przygotowani na czas ogrodowych przyjemności ;)


niedziela, 29 marca 2015

Złap mnie, bo spadam w przepaść niepomna przysiąg, że wytrwam...
Złap mnie- błagam bezgłośnie udając, że łzy te nie są ze smutku wiedzione...
Złap mnie i trzymaj mocno, gdy kusi prostota końca...
Jeśli jesteś- złap mnie.
Jeśli cię nie ma- po cóż ja miałabym istnieć...

poniedziałek, 23 marca 2015

sobota, 21 marca 2015

Moment cezuralny

Prześladuje mnie dzisiaj słowo cezura. Ma trzy znaczenia, a każde z nich przemawia do mnie w jakiś nieoczywisty sposób. Czy to właśnie taki moment w moim mozolnym życiu żuczka?

Pierwsze znaczenie pochodzi ze świata poezji, drugie ze świata muzyki i są do siebie bardzo podobne. Oznaczają chwilę na wdech- marzy mi się taki moment na zaczerpnięcie powietrza, na zdobycie sił, by kolejne dni były może trochę lżejsze. Żeby tak przez chwilę myśleć spokojnie.

Prawdziwym skarbem jest jednak trzecie znaczenie- no, przesadzam trochę, ale tak mi się jakoś dzisiaj chce patosu. Bo tak naprawdę i najbardziej, i dla każdego- choćby nie grał i wierszy nie pisał, cezura oznacza moment przełomowy. I to nie taki to przełom, że po latach stwierdzamy patrząc wstecz: "a... to wtedy się wszystko zaczęło zmieniać". Cezura to takie odcięcie od przeszłości. Ciach- i zaczął się nowy rozdział w życiu.

Czasem przemiana jest kompletnie obiektywna- choćbyśmy się upierali, nie możemy jej powstrzymać, ale czasem...
Zastanawiam się właśnie czy nie zafundować sobie takiej kompletnej cezury. Przecież gdzieś wewnątrz zawsze o tym marzyłam, zastanawiałam się czy nowy początek byłby dla mnie szansą, czy wyzwaniem ponad siły. Niestety albo "stety"- jestem typem ukorzenionego drzewa, potrzebuję podstawy trzymającej mnie przy ziemi, by nie ulecieć w przestrzeń lub nie zwiędnąć. Gorzej, że moje korzenie zapuściłam być może w toksycznej ziemi...

Cóż, życie żuczka trwa.





piątek, 20 marca 2015

Nieznajoma

Jakbym znała tę nieznajomą...



Autor tekstu: Bogdan Olewicz

Perfect "Kołysanka dla nieznajomej"

Gdy nie bawi cię już 
Świat zabawek mechanicznych 
Kiedy dręczy cię ból 
Niefizyczny 



Zamiast słuchać bzdur 
Głupich telefonicznych wróżek zza siedmiu mórz 
Spytaj siebie czego pragniesz 
Dlaczego kłamiesz, że miałaś wszystko 



Gdy udając że śpisz 
W głowie tropisz bajki z gazet 
Kiedy nie chcesz już śnić 
Cudzych marzeń 



Bosa do mnie przyjdź 
I od progu bezwstydnie powiedz mi 
Czego chcesz 
Słuchaj jak dwa serca biją 
Co ludzie myślą - to nieistotne 



Kochaj mnie Kochaj mnie 
Kochaj mnie nieprzytomnie 
Jak zapalniczka płomień 
Jak sucha studnia wodę 



Kochaj mnie namiętnie tak 
Jakby świat się skończyć miał 



Swoje miejsce znajdź 
I nie pytaj czy taki układ ma jakiś sens 
Słuchaj co twe ciało mówi 
W miłosnej studni już nie utoniesz 



Kochaj mnie Kochaj mnie 
Kochaj mnie nieprzytomnie 
Jak zapalniczka płomień 
Jak sucha studnia wodę 



Kochaj mnie Kochaj mnie 
Kochaj mnie nieprzytomnie 
Jak księżyc w oknie śmiej się i płacz 
Na linie nad przepaścią tańcz 



Aż w jedną krótką chwilę 
Pojmiesz po co żyjesz

wtorek, 17 marca 2015

Samoocena. Jak ważne może być zdanie innych.

Nie znoszę, kiedy ktoś mnie ocenia. Niezależnie od tego, czy zdanie owej osoby na mój temat, czy na temat mojej pracy/zachowania/przekonań jest pozytywne czy negatywne, nie toleruję samej świadomości, że ktoś rości sobie prawo do określania jaka powinnam być.

To wydaje się oczywiste- nikt z nas nie lubi egzaminów i protekcjonalnych pogadanek. Tak, ale czy ktoś z Was nie lubi także pochwał? A przecież z definicji pochwała bierze się z pozytywnej oceny zachowania. Tyle, że aby wydać pozytywną opinię, trzeba wpierw dokonać sprawdzenia, czy oceniany fakt mieści się w normach społecznie czy indywidualnie akceptowanych, a cóż dopiero mówić o wyjściu ponad te normy. Nie lubię tego.
Nie lubię i już. Oczywiście nie krzyczę i nie tupię, gdy mnie chwalą (chociaż i tak bywało)- ba, niektóre pochwały mają na mnie nawet prawdziwie pozytywny wpływ. Gorzej z krytyką, ale to chyba nic dziwnego ;)

Pochwała, czy przygana, odpowiednio podana jest do przełknięcia, nawet buduje, gdy chwali i gani ktoś, kogo bardzo szanuję. Szanuję wielu ludzi, ale abym nie stężała na dźwięk zdań oceny, autorytet musi być naprawdę duży a przywilej ten nie jest niezbywalny. Sorka autorytety- jedna wtopa i zęby mi się skleszczą jak zaczniecie marudzić.

Nie znoszę, gdy się mnie ocenia, ale nie jestem bezkrytyczna. Jest ktoś, kto ocenia mnie surowo, rzadko- ale zawsze słusznie- chwali (dzięki czemu ma to tym większe znaczenie) i zdaje mi się naprawdę, że, choć to może dziwić, ten ktoś jest obiektywny.
Tym kimś jestem ja sama. Uczyłam się tego przez lata i nadal się uczę. Wiem w czym jestem dobra, a kiedy coś schrzanię, nie odpuszczam sobie od razu, mówiąc: taka jestem. Nie jestem do niczego, nie jestem ideałem- staram się kiedy się staram, olewam, kiedy olewam.

Wiadomo, wpływ na samoocenę ma nastrój, samopoczucie, poziom stresu... a na ocenę kogoś innego nie? Czy umiecie wyłączyć siebie oceniając kogoś? Śmiem wątpić.

Kto jeszcze może tak dokładnie wiedzieć, kiedy naprawdę dałam z siebie wszystko?
Jeśli myślicie, że nie mogę być wobec siebie obiektywna, powiedzcie mi jak to możliwe, by obiektywny był ktokolwiek inny.

Gdybym nie oceniała siebie według własnego sumienia nie stawałabym się lepsza, szczęśliwsza- a tylko coraz bardziej uspołeczniona, aż do chwili... gdy wszystko by we mnie pękło w mniej lub bardziej tragiczny sposób.

Ufam sobie, bo znam siebie tak, jak nikogo nigdy nie poznam.


piątek, 13 marca 2015

Kacze story, czyli świat nie rozumie przystojnych.


Gdzież jesteś miłości moja...


Jak dobrze być takim przystojnym. Jeszcze tylko toaleta...


...w strategicznych miejscach...


...i krawacik... albo nie, lepiej bez.


Cześć mała, chcesz się pokręcić z przystojnym po stawie?


Nie widzę, nie słyszę, z głąbami nie pływam.


 Mam się zwinąć w pisankę po tym tekście?
E tam, ja wiem, gdzie ptaszyn nie brakuje...


...na jodze... lecą na to!


Ej, mała, nie nadążasz.


Ej, no weź, chyba się nie obraziłaś?


Co jest z tymi laskami?


 Co jest z tymi facetami?


A miało być tak pięknie...



Trudno, żadna nie uniosła mojego uroku i czaru...



Będę więc z tym, kto mnie naprawdę docenia... ze sobą!
Świat nie rozumie prawdziwie przystojnych.

wtorek, 10 marca 2015

Pomóż mi oddychać.
Ty, który jesteś gdzieś blisko zupełnie nierozpoznany.

Pomóż mi oddychać...
Gdy świat próbuje mnie rozszarpać na drobne, maleńkie części.

Pomóż.
Bo cierpię nie wiedząc czy pragnę zniknąć, czy przeżyć.

Pomóż
Nabrać powietrza w ściśnięte w pięści płuca, znajdź choć milimetr miejsca, by mogły się rozprężyć.

Pomóż mi przetrwać
Daj myśli zebrać rozpierzchłe, gdy ulatują w przestrzeń nie mogąc się wyrwać z więzienia.

Pomóż.
Ja sama już nie mogę nic zrobić, aby przeżyć.

niedziela, 8 marca 2015

Jestem kobietą.


Jestem kobietą- bez wątpliwości.
Pewną siebie i wstydliwą- pełną sprzeczności.                                                                                                                                                                                                                                                          
Jaka powinna być idealna kobieta? Dokładne przeciwieństwo faceta. Oni cały czas powtarzają, że my jesteśmy niemożliwe, niezrozumiałe, zakręcone, naznaczone w DNA babską wersją konsekwencji... a do tego jeszcze plotkary. No koszmar normalnie. Przecież powinnyśmy być... i tu każdy Pan wkleja najwłaściwsze swoim zdaniem przymiotniki.
Już? No to teraz... zastanówcie się Kochani, kto w Waszym otoczeniu posiada te wszystkie cechy. Nikt? Ktoś? W wielu przypadkach naprawdę ktoś... najlepszy kumpel od browara zapewne. Ideał: mówi co myśli i mówi to na głos, a nie w myślach, nie marudzi jak chcesz mecz oglądać i z chęcią obejrzy go z Tobą, komentuje tyłki i inne części ciała, ale tylko płci sobie przeciwnej- no i nigdy, przenigdy nie plotkuje. On jest prawdziwym facetem!- przytacza anegdoty.

W tym miejscu, będąc złośliwą, życzyłabym Panom udanego pożycia z kumplem (wszystko się zgadza, jeśli orientacja odpowiednia), jest jednak jeszcze jedna wymagana od kobiety cecha, której absolutnie od kumpla się nie wymaga, bo i w przednią płaszczyznę łepetyny lub krocze zarobić by można. Otóż kobieta ma być cnotką w życiu, ale zdzirą w łóżku.

Panowie! Bierzcie nas takimi, jakimi jesteśmy albo udanego pożycia z kolegą !

sobota, 7 marca 2015

czwartek, 5 marca 2015

5 sekund

5 sekund. 5 sekund patrzenia w oczy nieprzerwanego mrugnięciem, odwróceniem wzroku- podobno oznacza pożądanie. Niby rozmawia z Tobą o czymkolwiek, niby zajęty jest tym, co mówisz... a jednak.

Słyszałam wiele razy o tej teorii. Śmieszyła mnie, intrygowała- w zależności od sytuacji. Przez jakiś czas nawet liczyłam w myślach do pięciu sprawdzając czy mój rozmówca nadal "widzi" mnie w ubraniu, czy może już bez... Było to czasem przyjemne- gdy ktoś przynudzał, fajnie było uruchomić dodatkowe szare komórki. Czasem było trudniej- gdy rozmowa była ważna albo oficjalna i należało się skupić. Niemniej ciekawość nie pozwalała mi odpuścić sobie tej wewnętrznej matematyki.
Po kilku tygodniach mi przeszło, bo też pojawiły się pewne wnioski...

Po pierwsze: 5 sekund bez mrugania może równie dobrze oznaczać nadmiar czasu spędzanego przez delikwenta przed komputerem- mam wrażenie, że wtedy człowiek po prostu oducza się mrugać, jakby bał się, że przeoczy coś z pędzącego świata techniki.
Nie należy więc przyjmować, że każde zapatrzenie, to chęć dzikich doznań... bo można się w przykry sposób pomylić.
Po drugie- cóż, czasem lepiej nie wiedzieć, co znaczy ta chwila wobec wieczności, co ten konkretny delikwent ma w danej chwili na myśli. Tak dla własnego spokoju- dla zachowania relacji na odpowiadającym nam poziomie.

Ale czasem chciałoby się wiedzieć, podejrzewać- i nic z tym nie robić lub robić- wedle upodobania.

5 sekund.

środa, 4 marca 2015


Dobry dzień... naprawdę dobry dzień. Jak często można tak sobie westchnąć?
Codziennie :)
Wystarczy tylko dostrzec te lepsze- może nawet wspaniałe?- chwile...