poniedziałek, 27 listopada 2017

Trudniej

Zakochanie jest chwilą.
Miłość to zbiór momentów.
Zapominanie- wiecznością.
Tęsknota jest na zawsze.

...i wątpliwość, czy dobrze się stało.
...i błaganie duszy, by wrócić... i sprawdzić.
...i błaganie rozumu, by przestać...
Przestać pamiętać.
Przestać pragnąć.
Pójść dalej.

Idziesz.
Lecz idziesz niosąc.
Niesiesz to z sobą. Coraz trudniej.

To nie biologia wyjaśnia, dlaczego starość jest trudna.
To ciężar życia- zbierany w chustę jak ołowiany chrust- przygniata nas do ziemi.
Prowadzi do prochu.

Gdy sens ujawnia swój bezsens, przyjmujesz to z ulgą, uśmiechem, ufnością, przerażeniem... ale przyjmujesz. Innej przyszłości nie masz.




niedziela, 19 listopada 2017

Okruch bardzo istotny

Na źdźble trawy huśtając swoje myśli, przyglądam im się z zaciekawieniem. Dziś są jakieś takie... inne. Jednocześnie bardziej żywiołowe, odważne i spokojniejsze. Pozwalam im z radością zeskakiwać ze źdźbła i wracać, gdy będą miały ochotę. Pozwalam im się mieszać, plątać, błądzić lub zatrzymywać się, gdy się zmęczą. Nie próbuję ich wtłoczyć na wytyczone ścieżki, zmusić do pracy na rzecz wyuczonego systemu.

Dziś ja i moje myśli mamy wspólne święto- odpoczywamy i uczymy się tego odzyskanego kawałka wolności.

Nie zamierzam ich ograniczać, czy okiełznać- nie oceniam.
To moje myśli. Nie zamierzam się ich wstydzić, bo ktoś kiedyś wiele razy mówił, że tak myśleć nie wolno.

Nie uchylam się od odpowiedzialności- karzcie mnie za czyny, jeśli trzeba. Patrzcie na mnie krzywo, jeśli- nawet niechcący- wyrządziłam komuś krzywdę. Potępcie mnie, jeśli coś złego uczyniłam specjalnie.
Tylko zostawcie moje myśli.

Patrzę jak rozbiegają się w najróżniejszych kierunkach, by ich ścieżki koniec końców i tak się przecięły. Ograniczona- nieograniczona przestrzeń mojej głowy daje im ograniczone- nieograniczone możliwości.
Ograniczenia to te wszystkie zaplątania i uwikłania pozbierane przeze mnie przez lata- z ambony, rodzicielskiego autorytetu i od przedstawicieli systemu. Dziś ich nie chcę. Uwalniam moje myśli, daję im wolne, niech biegną.

Uwalniam myśli radosne i uwalniam lęki. Pozwalam im się zmierzyć, bo wiem które wygrają, jeśli tylko im na to pozwolę. Przynajmniej podejrzewam... mam nadzieję... a chcę zyskać pewność.

Mówiono, że jestem zła, bo poświęcam za mało, gdy poświęcałam najwięcej. Mówiono, że jestem zbyt słaba, bo niekonsekwentne było moje podążanie wytyczonymi przez innych ścieżkami. Mówiono, że jestem naiwna, bo uznawałam wolność innych. Mówiono, że jestem głupia, gdy próbowałam być sobą. Świat kłamie.

Dziś mówię dość!

Moje myśli... Uwalniam was na dzisiaj... prowadźcie mnie, pokażcie mi wasze- więc moje- możliwości. Dziś jestem centrum wszechświata, nieistotnym okruchem byłam wczoraj. Jutro...

Jutro znów będę okruchem, ale bardzo istotnym. Dla siebie.



niedziela, 5 listopada 2017

Trudniejsza siostra Samotności

Mówiono mi wiele razy, wiele razy czytałam, słyszałam i widziałam. Przez wiele lat tak właśnie czułam.
Samotność jest trudna.
Nie kryły tego przede mną kobiety mojej rodziny- babcie, które po śmierci dziadków przez lata zasypiały same, wiele dni spędzały bez towarzystwa; moja matka, która w rodzinie nie znajdowała zrozumienia, jakiego szukała. Przekonują mnie o tym moje przyjaciółki, których poszukiwania szczęścia niczym z romantycznej powieści nie przyniosły, jak dotąd, oczekiwanych owoców.
Z mężczyznami nie jest wcale lepiej. Oni po prostu nie opowiadają swoich rozterek tak często, tak otwarcie, ale jeśli dać im szansę, wyleją z siebie to samo przekonanie- samotność jest trudna.

Trudność samotności nie polega na byciu w pojedynkę- teraz to wiem. Bycie samemu ma wielkie plusy, szczególnie dla indywidualistów mających na wszystko swoje własne rozwiązanie, męczących się w poszukiwaniu kompromisu. Kogo to nie męczy? Kompromis to przecież taki smoothie coctail, w którym połączono po równo zwycięstwo i porażkę. A my przecież chcemy pełni, doskonałości, satysfakcji...
Bycie według własnych pomysłów i na własny rachunek może być źródłem szczęścia- jestem tego pewna.
Więc dlaczego samotność jest trudna?

Samotność ma siostrę. Są to bliźniaczki, często je mylimy, bo- zabiegani, nieuważni- nie próbujemy ich nawet odróżnić. Ich imion używamy zamiennie, umyka nam różnica znaczeń. Już bardzo rzadko odczuwamy siostry z osobna. Stopiły nam się w jedno i nic w tym nie ma dziwnego- są tak blisko związane, tak często przychodzą razem.

Samotność jest obecna w moim życiu od zawsze. Bywa, że odchodzi na chwilę, ale i wtedy- zdaje mi się- nie odchodzi naprawdę, a jedynie skrywa się na krótko pod warstwą radosnego towarzystwa. A gdy nagle wychynie ze swojego ukrycia, dociera do mnie, że jest nadal- najwierniejsza towarzyszka mojej drogi przez życie.
Ma swoje humory, ja swoje też, ale w sumie dogadujemy się dobrze i ja ją sobie cenię.
Problem zaczyna się wtedy, gdy zjawia się jej siostra...

Siostry są bardzo związane, więc te odwiedziny są częste... i zazwyczaj długie.
Wiem od razu, że przyszła. W miejscu mojego serca pojawia się pustka, która wcale nie jest pustką, tylko palącym węglem, kwasem... nie wiem, po prostu boli tak niewyobrażalnie, że nabieram pewności: nawet, gdy to się skończy, rana się nie zabliźni, przygaśnie tylko- do czasu kolejnej wizyty. Kolory świata blakną. Radość chowa się przestraszona w kącie, choć stara się jeszcze być dzielna- przy ludziach rozbłyska jej echo fałszywe, wieczorami chowa się pod łóżkiem, jak w scenie z horroru, choć siostra Samotności nie jest wybuchowa, ani krzykliwa.

Siostry siadają sobie, przytulają się mocno- tak mocno, że niejednokrotnie wyciskają ze mnie gorzkie łzy. Krzyk rozpierający płuca zostaje stłumiony tym uściskiem. A może to Wstyd dołącza się do spotkania i szepcze, by szeptać. Bo ludzie nie lubią widzieć bólu, którego nie są w stanie pojąć, ani pokonać.

Siostra samotności jest od niej o wiele trudniejsza. Znam ludzi, którzy nie znali Samotności, dopóki nie pojawiła się ONA- zaborcza i nieprzejednana. Okrutna.

Trudniejsza siostra Samotności- Tęsknota. Nie pokonasz jej wychodząc do ludzi, bo kogokolwiek spotkasz, nie będzie tym, za kim tęsknisz. Nie przygłuszysz jej rozmową z kimkolwiek, bo Tęsknota w każdym niewinnym zdaniu, czy obrazie, znajdzie dla Ciebie szczegół, który przypomni o braku.

Tęsknota lubi spotkania- gdy przychodzi do szczęśliwca, który wcześniej nie znał jej siostry, albo do kogoś, kto tęskni na chwilę- za kimś, kto wróci wkrótce- możliwe, że obie siostry odejdą zabierając ze sobą niezliczone żyletki tnące Twoje myśli i duszę.
Gorzej, gdy Tęsknota za kimś, kto już nie wróci, za kimś, kto wrócić nie może, kto jest, ale nie dla Ciebie, za czymś, co się nigdy nie zdarzy... przyprowadzi ze sobą Rezygnację, Poczucie Porażki i innych swoich znajomych, którzy zaczną Ci szeptać i krzyczeć najgorsze słowa: "Nigdy", "Już nigdy"...

Tęsknota, gdy się rozkręci, sprowadzi też Poczucie, że jest się gorszym, Poczucie nieważności i "niewartości". A wtedy robi się ciemno, zimno... i nagle Samotność nie jest dobrze znaną towarzyszką większości chwil, bezpiecznym ciepłem "znanego". Przy siostrze staje się takim samym okrutnym oprawcą odbierającym Ci światło...

Uważaj. To horror, którego tytuł brzmi: "ŻYCIE".



piątek, 3 listopada 2017

Ulga bez pociśnięć

Żeby nie było, że to tylko tak... Od nieporozumień specjalistką jestem, od wyjaśnień... czasami maniakiem.

Po długim wywodzie w końcu wzdycham zrezygnowana.
- Wcale mi nie ulżyło, ani trochę.- mówię.
- Byłoby dziwne gdyby tobie ulżyło, kiedy ja nie czuję się pociśnięty.
Hm...
No i znów zaczęłam myśleć...

Nieporozumienia się zdarzają. Mają różny kaliber i mniej lub więcej sensu. To, czy próbujemy je wyjaśnić, zależy- jak sądzę- od kilku czynników. Od tego na przykład, czy widzisz szansę na zrozumienie następnym razem. Od tego, czy druga strona jest kimś obecnym w Twoim życiu- czy to przyjaciel, czy pani z cukierni w innym mieście. W gruncie rzeczy... od tego, czy Ci zależy.

Jeśli zależy Ci na relacji, wyjaśniasz nieporozumienia, żeby nie powtarzać błędów, nie mnożyć rozczarowań. PO TO, a nie żeby "pocisnąć".

Rozwiązanie gordyjskiego węzła przynosi ulgę (nie zawsze od razu ;)). Tak po prostu daje przekonanie, że jednak można się dogadać, że nie trzeba w tajemnicy ocierać łez, ani wyżywać się na worku treningowym.
Nie trzeba.

Trzeba dociec przyczyn, zapamiętać lekcję i dobrze się zastanowić, jak zadziałać, by jak najrzadziej węzeł się zaplątywał.

Szczerze mówiąc, powinnam się obrazić, że ktoś, kto- zdawałoby się- dobrze mnie zna, uważa, że jestem tak małostkowa, by w długim wywodzie "dlaczego coś nie zagrało" szukać swojej małej zemsty. To już prędzej odpuściłabym sobie marnowanie energii na tłumaczenia i olała kogoś, kto mi nadepnął na odcisk, ale- jak już wspomniałam wyżej- sądzę, że wszystko zależy od tego, czy nam zależy.

Nie oburzyłam się, bo chyba byłam w szoku, ale wyjaśniam- sobie i temu mojemu Rozmówcy, i wszystkim, którzy chcą rozumieć- żeby nie było nieporozumień ;)

Czego też Wszystkim Czytającym życzę, bo jasność w relacjach, to spokój w działaniu.

czwartek, 2 listopada 2017

Zaduszki


W dniu Zaduszek,
W czas jesieni,
Odwiedzamy bliskich groby,
Zapalamy zasmuceni
Małe lampki- znak żałoby.

Światła cmentarz rozjaśniły,
Że aż łuna bije w dali,
Lecz i takie są mogiły,
Gdzie nikt lampki nie zapali.

Władysław Broniewski, "Zaduszki"