Nigdy nie wiem, kiedy wrócisz nagle
na wskroś przebiwszy mego życia centrum
i krusząc psyche na odłamków ciernie,
które mnie ranią, szarpiąc indolencję,
reminiscencji podasz mi cykutę
uśmiechu cieniem barwiąc jak krwi smakiem.
Nigdy nie wiem, ale złudzeń nie mam
że wrócisz i że choć wspomnieniem
a ranić będziesz to moje jestestwo,
które wśród szlochów chce się kryć przed tobą
lecz zdrajca własną myślą niesion
na zapomnienie nie zechce pozwolić.
Złudzeń nie mam, ale lęk jest we mnie
każe przeczuwać, że kiedyś nie wrócisz.
Nie chcę uwolnić zmysłów od zapachu,
ciepła i prawdy, w której humbug skryty
bo nie ja jedna dałam wiarę słowom
i nie ja jedna istnością zapłacę,
ale być może jedna klęczę teraz
prosząc o więcej i razów, i cierpień.
Przychodzi czasem taka noc, że znaczenie lat znika. Niby wiem, że minęły, ale ich nie czuję, gdy wgryzam się w poduszkę, żeby nikt nie usłyszał, że znów... no cóż, męczące, więc nie, nie każę im słyszeć, wiedzieć. To nie ich historia. To moja połamana dusza zaatakowana kolejny raz bólem blizn, które z bliznami nie mają wspólnego niemal nic- nie wtedy, gdy nie ma mowy o zmrużeniu oka, bo płonie wewnątrz każde niespełnienie, spełnienie i wspomnienie.
A potem przychodzi dzień... dzień, któremu nie umiem podołać. Ludzie żądający uśmiechu, których staram się nie nienawidzić za to, że nie potrafią dostrzec tego, co ukrywam resztką sił.
Dzień, w którym plan działania ma znacznie większe znaczenie niż zazwyczaj.
Przepracuj- podpowiadają naprawdę mądrzy.
Przeczekaj- pocieszają wolący mieć spokój.
Zapomnij- radzą nie mający pojęcia.
Żyj... oby nikt nie był tak okrutny.
Stanąć w prawdzie jak Samson
OdpowiedzUsuńktóry ślepy sens widział
by już nie bać się
Świata
gruzem w nas tkwiącego
co kark duszy nagina
ku ziemskim marnościom
w zniewolenie pragnień
pustych jak ten cymbał
brzmiący echem sumienia
Niech ogłuchnie
Niech się z trzaskiem połamie
Niech oślepnie
byleby już się nie bać
Siebie
Niech się wali to wszystko
co wiedzie ku namiętności
kaleką po stokroć dla zmysłów
by odnaleźć Ciebie i być
pełnosprawnym w miłości
https://www.youtube.com/watch?v=e4DZog7faRg
PS... „Jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna” (Czesław Miłosz)
Dziękuję. Za każdy element tego komentarza i za jego całość.
UsuńBóg jest odpowiedzią na wszystko- tyle, że znać odpowiedź, to ledwie okruch a całość, to się z nią pogodzić.
Człowiek... ja... tak już jest ze mną, że swoją małą granicę cierpienia (nie tę miłoszowską- prawdziwą, jedyną) przekraczam wielokrotnie w obie strony... Życie. Za bardzo się go trzymam. Wiem, lecz nadal brnę w te ludzkie, przyziemne, nawet ciemne przywiązania.
Bo wiem, ale pogodzić się z tą wiedzą nie umiem. Jeszcze.(?)
Dokładnie tak jak mówisz. Jeszcze zdążysz. Trudno do tego dojrzeć, ale życzę właśnie tej dojrzałości która daje siłę dźwigać za każdym razem kiedy jej potrzebujesz.
UsuńPozdrawiam z uśmiechem :)
Dziękuję :)
UsuńRana i ból, który w uśpieniu, czasem pozwala o sobie zapomnieć. Wystarczy jednak maleńki bodziec, który burzy i rozwala to, co tak misternie próbowaliśmy ukoić, poskładać czy uleczyć. Jest jak czujnik i alarm, który uruchomiony powoduje przejście w tryb "awaryjny". Wszystko inne przestaje mieć większe znaczenie podczas, gdy coś w nas znów zaczyna się psuć.
OdpowiedzUsuńJestem z Tobą mentalnie. Niosę Ci herbatę z miodem i siadam obok.
:)
Herbata z miodem- niezawodna- ogrzewa dłonie, koi zapachem. Obecność Zrozumienia- bezcenna.
UsuńTaka byłam dumna z siebie, że potrafię zignorować jeden taki bodziec, drugi, trzeci... aż się wszystkie zmówiły i rzuciły na mnie.
Dziękuję Ci. Dziś właśnie nadałam Ci nowe imię: Zrozumienie.
Dziekuję i z wzajemnością :)
UsuńWitaj kochana, co u ciebie tak smutno. Rozchmurz się:) Chyba każdy z nas trzyma jakieś trupy w szafie, czy jak kto woli w sercu:) Jednak nikt nie powiedział, że tak musi być zawsze. Staraj się cieszyć każdym dniem i pamiętaj najważniejsze jest to, co jest dzisiaj, a to co było wczoraj, jest już tylko wspomnieniem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJest dokładnie tak jak mówisz- trup w szafie, głowie, czy gdzie tam kto truchło trzyma ;) -musi być. Człowiek już tak skonstruowany jest. Na szczęście delikwent taki rzadko się z owej szafy wymyka i już go tam na cztery patenty zamknęłam :)
UsuńCo dziwne, nawet takie dni w jakimś sensie mnie cieszą- smak życia jest tak wielowarstwowy, bez uczuć nieprzyjemnych nie byłby całością bogatego bukietu...
Tak się cieszę, że tu zawitałaś :) Brakuje mi Twoich bezpośrednich analiz życia i poczucia humoru.
Mam ochotę Cię uściskać za te odwiedziny :)