wtorek, 7 lipca 2015

Nie używaj mnie- poproś.

"Przyjaciel to ktoś, kto dzieli Twój świat
i kocha Cię tak, jakbyś nie miał wad"...
                            Truskawkowe Ciastko




Chyba nie ma ludzi, którzy rozumieją zawsze. Jeśli pozwolę sobie w to uwierzyć, zawsze dostaję po głowie.
Nie ma ludzi, którzy rozumieją zawsze, ale są Przyjaciele. Nie rozumieją, ale akceptują. Może żyją czymś innym, ale mój świat ich ciekawi. Może są przeciwni niektórym wyborom, ale je szanują.
Chcę wierzyć, że takich właśnie mam Przyjaciół- takich którzy nie mówią: zrób, albo: nie rób, ale: przemyśl to. Takich, którzy mnie nie używają jak robota na baterie. Takich, którzy nie żądają. Takich, którzy nie lekceważą.



Jakoś upały nie sprzyjają życiu za dnia. Skoro chwilowo sytuacja na to pozwala, czasem wolę pospać do południa, a poczytać, pomyśleć, czy nawet... porozmawiać... w nocy. Oglądanie świtu stało się moją rozrywką i ukojeniem na kilka ranków w tygodniu.

 

O czwartej nad ranem, gdy nadszedł poniedziałek i było już całkiem jasno, nadal nie spałam. Nie dawały mi spokoju dziwne, ciemne, smutne i drażniące myśli. Ktoś uważający się za mojego przyjaciela- ktoś, kogo i ja uważam za przyjaciela- postanowił mnie użyć. Zaplanował za mnie, co dla niego zrobię i uznał za stosowne mnie poinformować, ale nie zapytać czy się zgadzam. Natychmiast się spięłam.
No bo i dlaczego jedynym powodem odmowy wykonania... prośby? Nie, to nie była prośba... dlaczego jedynym powodem odmowy może być wcześniejsze zobowiązanie albo choroba? Obie te rzeczy akurat w tej sytuacji wystąpiły, ale dlaczego ktoś rości sobie prawo, by mnie rozliczać z tych przypadłości, czy planów. Mało tego, sugeruje, że mogłabym te plany zmienić lub nagiąć dla jego potrzeb. Pewnie bym mogła... pewnie bym to rozważyła... ale dlaczego, do cholery, nie mogę po prostu przyznać, że nie chcę?
Otóż mogę- i przyznaję. Świat się nie wali, terroryści Cię nie tropią, nie zachorowałeś/łaś ciężko? To nie mów mi,  że "muszę" Ci pomóc- bo nie muszę. Nie próbuj wywołać u mnie poczucia winy, bo nie zawiniłam.
Jeśli jedynym godnym Twojej akceptacji powodem odmowy z mojej strony jest wcześniejsze zobowiązanie, to wiedz, że mam zobowiązania wobec samej siebie. Nie próbuj mnie pochłonąć, kierować mną, manipulować... na pewno mnie tym nie przekonasz!





A jednak... O czwartej nad ranem, gdy nadszedł poniedziałek i było już całkiem jasno, nadal nie spałam. Nie, nie rozważałam, czy powinnam zachować się inaczej. Rozważałam czy przyznać, że jednak uwiera mnie sumienie, mimo że postąpiłam uczciwie wobec siebie i świata. To trudna sztuka- asertywność i wymaga ustawicznej pracy nad sobą. Nie można się jej nauczyć i już- po prostu ją mieć. Droga do asertywności i do jej utrzymania jest trudna.



Na troski- spacer. Niestety tym razem nie było mi dane oczyścić myśli z niepokojów. Niebo bowiem było dziwne. Niby piękne i radosne, ale nade mną- jak symbol ciemnych myśli- wisiała chmura budząca niepokój. Tylko aparat dający poczucie oddzielenia powstrzymał mnie przed ucieczką.



Tak... niebo zapowiadało, że zaraz coś się wydarzy, powietrze drżało niebezpieczeństwem.



Chmury wisiały nisko, niemal rozpruwały się zahaczając o komin domu.



A ja czułam się obserwowana- obserwowana z bliska i nieprzychylnym okiem...








Ale chwilami, miejscami, można było zajrzeć wyżej- gdzie dzikie odcienie słonecznych promieni balansowały na granicy naturalności.





W końcu zerwał się wiatr i tego było już dla mnie za wiele. Niepokój we mnie i niepokój nieba nałożyły się na siebie wprowadzając chaos do moich myśli i drżenie do mojego ciała.





Ukryłam się w książce. Chwila z bohaterami innej historii, by uspokoić galop w głowie. Co to było? Dlaczego niebo... Gdy zasypiałam, słyszałam pierwsze grzmoty. Burza na zewnątrz i burza we mnie przeszły niepostrzeżenie nim wróciłam z krainy snów.

 
  

Nie zgadzam się, by ktoś traktował mnie jak swoją własność- i nie będę za to przepraszać.

15 komentarzy:

  1. Ostatnie zdanie takie prawdziwe. Ja robię podobnie. Kiedy ktoś mnie nie prosi ja mu nie pomagam. Bo "daj mi coś" jest strasznie chamskie. A fałszywych przyjaciół odrzuciłem. I nie szkodzą mi takie myśli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często myślę o tym jaka byłam w Twoim wieku- widzę wiele podobieństw, ale dziś muszę przyznać, że chciałabym wtedy być tak mądra, ale nie byłam... :)

      Usuń
  2. Rozumiem, że była to trudna decyzja, ale według mnie dobrze postąpiłaś. Nie można nazwać przyjacielem kogoś, kto chce cię wykorzystać, zwłaszcza poprzez taki emocjonalny szantaż. Wiem, że przejmujesz się tą sytuacją, ale po jakimś czasie emocje ucichną, a TY zrozumiesz, że tak było lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że tak jest lepiej :) Teraz już wiem, teraz taka decyzja jest dla mnie automatyczna i tylko po prostu nadal mnie to wkurza, czasem jeszcze pojawiają się bezpodstawne wyrzuty sumienia. Kiedyś było inaczej...

      Usuń
  3. Czasem wystarczy inaczej sformułowane zdanie czy prośba i człowiek jest chętny pomóc sam od siebie. Natomiast nacisk i presja skutkuje wręcz odwrotnie - nie mam(y) ochoty wszystkiego "rzucać", bo ktoś tego od nas wręcz wymaga. Niby banalna a jednak istotna różnica.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak samo jak usłyszenie dzięki a dziękuje

      Usuń
    2. To prawda. Wkurzamy się na konwenanse, ale tak naprawdę warto być uprzejmym. Wsłuchuję się w ludzi i najczęściej same słowa nie określają ich intencji, ale postawa roszczeniowa powoduje, że automatycznie rozmówca zaczyna się bronić. Ja tak właśnie reaguję.

      Usuń
  4. po prostu takie osoby która Cię spotkała jest po to aby Ciebie przekonać czy będziesz taka sama bez względu na okoliczności jesteś osobą nie grubą jesteś jedna w swoim rodzaju a groźby są dla głupców słowa są dla ludzi jeśli nie dotarły do niego słowa NIE jest wart czasu i zmartwień. przez takie osoby jesteś silniejsza mądrzejsza niż rok miesiąc rok temu. siła przychodzi z czasem... a moje motto :P przeciw debilom siła(wojna broń) przeciw ludziom słowa(wiersze argumenty) ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wkurza mnie, gdy ktoś z góry zakłada, że zgodzę się na to, czego chce albo lepiej ode mnie wie, co powinnam zrobić, a gdyby ktoś próbował mnie do czegoś zmusić, to masz rację- wojna.

      Usuń
  5. Nikt nie lubi gdy się na niego nakłada zobowiązania. A przyjaciel też ma prawo powiedzieć: nie. I taka odmowa na pewno nie świadczy o tym, że przestał być tym przyjacielem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. W końcu wśród przyjaciół chcemy się czuć swobodnie. Dlatego czasem wychodzi ze mnie choleryk- wkurzam się ostro, ale na krótko.
      Problem robi się, gdy ktoś mimo odmowy napiera i ingeruje w moje decyzje...

      Usuń
  6. Pozbyłam się takich osób z mojego otoczenia...jest mi dużo lepiej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sukcesywnie oddalam się od ludzi, którzy to robią nagminnie. Tylko do rodziny nie potrafię być taka twarda... ale może jeszcze do tego dorosnę :)

      Usuń
    2. rodziny to co masz to jaka jesteś zawdzięczasz dla rodziny . w sumie tylko ona najdłużej wytrzymała moją osobę ^^

      Usuń
    3. To prawda. W rodzinie obowiązują nieco inne zasady- wychodzi z ludzi cała wredota, a i tak jak przyjdzie co do czego, to można na nich liczyć. Dają popalić, ale są... zazwyczaj.

      Usuń

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)