niedziela, 2 października 2016

Morderstwo, zabójstwo, aborcja- ja ubiorę się na biało

Już o tym pisałam, ale są takie tematy, których nie należy przemilczać.

Nie interesuje mnie polityka, ale interesuje mnie życie. Dlatego od lat przyglądam się nastrojom społecznym- jeśli tak mogę to nazwać- w sprawie aborcji. Prawo, które obowiązuje dzisiaj jest oceniane negatywnie przez ludzi, którzy dążą do kategorycznego zakazu przerwania ciąży w jakiejkolwiek sytuacji. Jest też negatywnie oceniane przez osoby- głównie podobno kobiety...- które uważają, że powinna być dostępna. Dostępna w każdej sytuacji kryzysowej, jako rozwiązanie problemu.

Prawo nigdy nie jest idealne- tak naprawdę, to chyba w ogóle nie ma takiej możliwości. Uważam jednak, że obecne prawo jest ciężko wypracowanym- i przede wszystkim dobrym- kompromisem. Jeśli kompromis w ogóle może być dobry.

Wierzę w cuda. Wierzę też, że medycyna nie wie jeszcze wszystkiego. Wierzę, że nie ma sytuacji ostatecznych, że Bóg może wszystko odwrócić. Dlatego trudno mi przystać na możliwość przerwania ciąży po badaniach prenatalnych- gdy lekarze stwierdzą, iż dziecko będzie miało poważne wady rozwojowe.
Wiem, widzę, że współczesne społeczeństwo jest coraz bardziej wymagające. No i co?- pytam. Czy dlatego należy selekcjonować ludzi na tych, którzy na życie zasługują i tych, którzy będą "obciążeniem"? Mogę świadomie powiedzieć, że zbyt często rzecz ma się zupełnie odwrotnie- dziecko żyjące kilka dni, czy lat, niepełnosprawny, chory może uczyć, jego życie stanowi dla otoczenia swoiste rekolekcje. Natomiast nie brakuje osób, które stają się społecznym pasożytem z wyboru czy z wychowania, choć urodzili się zupełnie zdrowi.
Słyszę w mojej głowie pytanie- czy mamy prawo sprzeciwiać się selekcji naturalnej? Po pierwsze człowiek to nie zwierzę. Po drugie selekcja "bo boję się je urodzić" nie jest naturalna.

A co z ciążą w wyniku gwałtu? Zapytano mnie, czy zmusiłabym ofiarę gwałtu do urodzenia w ten sposób poczętego dziecka. Dlaczego zmusić? A nie wesprzeć? Ofiara gwałtu nie jest winna tego, co ją spotkało. Nie miała wpływu na złe zamiary oprawcy. Będzie być może potrzebowała lat terapii, by zrozumieć, że to nie była jej wina. Jaka terapia ukoi ją, gdy żal i złość spowodują, że zemści się na niewinnej istocie, która jest jej częścią, jej dzieckiem?
To prawda, że każda osoba i każda sytuacja jest inna. Ale jedno jest takie samo dla wszystkich- jesteśmy społeczni, bez wsparcia nie przetrwamy. Nie chodzi więc o to, by zmusić kogoś do decyzji, która według mnie jest słuszna, ale by pokazać możliwość przeżycia, przetrwania bez skrzywdzenia innych i siebie.

A nastolatki w ciąży? Tu nie mam żadnych wątpliwości. Wspierać, a nie pogrążać.

Dopuszczam aborcję tylko w jednym wypadku- gdy zagrożone jest życie matki, bo każdy ma prawo bronić swojego życia.

Tak więc, gdy kobiety postanowiły bronić tego aktu przemocy dając świadectwo swoich poglądów czarnym ubiorem, ja ubiorę się na biało.


4 komentarze:

  1. Krótko konkretnie i spokojnie (co u mnie czasem szwankuje w tej kwestii).

    Pozwolisz że zagadnę Cię o ten kompromis. Co właściwie pod tym rozumiesz? Bo powiem Ci że ludzie mają różne wyobrażenia i opinie na ten temat. Bo myślę sobie że kiedy ustalimy co się kryje za tym pojęciem to dojdziemy do tego czy jest to własnie ten stan do którego powinniśmy dążyć (nie tylko w kwestii aborcji)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteśmy społeczeństwem- nie jestem zwolenniczką dyktatury ani propagandy (natomiast właściwie pojętej edukacji jak najbardziej), dlatego przyjmijmy, że nikt nie może decydować za wszystkich. Decydujemy- w założeniu- wszyscy, a poglądy mamy różne.
      Tu jednak nie chodziło mi, co teraz widzę wyraźnie- o kompromis w sensie rozwiązania możliwego do przyjęcia przez wszystkich.
      Tym razem raczej chodziło o rozwiązania możliwe do przyjęcia przeze mnie w obliczu moich przekonań.

      Usuń
    2. Mam rozumieć że sama byś nie zabiła ale nie wtrąciłabyś się i nie penalizowała gdyby ktoś inny we "własnym sumieniu" zabił?

      Usuń
    3. Nie. Rozumiem to w ten sposób, że każda sytuacja jest odrębna a prawo musi w swym założeniu być ogólne. Ja sama natomiast nie każdy aspekt jestem w stanie ocenić zupełnie bez wątpliwości, ponieważ "widzę za dużo"- na przykład fakt, że dziewczynę po gwałcie naprawdę myśl obsesyjna o rozwijającym się w jej łonie dziecku może doprowadzić do samobójstwa i to, że system wsparcia w naszym kraju pozostawia nadal wiele do życzenia. Chciałabym, by nie zabrzmiało to tak jak zabrzmi, ale dzisiaj- i ta myśl doprowadza mnie na skraj histerii- w tym kraju łatwiej jest zabić, niż pomóc przetrwać. Żeby to się zmieniło potrzeba czasu.
      Czasu, w którym zginie wielu niewinnych- ale nie widzę miecza, który przeciąłby tę plątaninę.
      Ważne, by nie odetchnąć z ulgą patrząc na te półśrodki, ale dalej zmieniać świat na lepsze.

      Usuń

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)