piątek, 29 maja 2015

Ktoś mi dzisiaj powiedział, że jestem nienormalna.

No... jestem. Zdecydowanie od normy z pewnością odstaję i widać to gołym okiem.

Połowa ludzi w moim wieku posiada już potomstwo- wielu więcej niż sztukę- i układają sobie życie, o jakim marzyłam mając naście lat: rodzina. Bo ja byłam od zawsze prawdziwie asertywna w tym względzie: sama sobie wybiorę jak będę żyć i nic mnie nie obchodzi, czy to jest stereotyp, czy nie: będę prać, zmywać i rozumieć moje dzieci jak nikt... Nie mam dzieci, może nie będę miała, ale nie pozwolę, by to złamało mi życie.
Druga część moich rówieśników postawiła na karierę- ganiają z teczkami, po nocach nie sypiają, nawet przeziębienie planują rok naprzód... zarabiają nieźle, inwestują w przyszłość i raz w roku urlop spędzają w jakimś hotelu przy laptopie obrabiając prezentację, którą pokażą szefowi po urlopie. Tak, takie plany też miałam przez chwilę- będę w czymś naprawdę dobra, by dobrze zarabiać, odłożyć coś na lokatę, zainwestować w jakiś wynalazek, będę miała nowocześnie urządzone mieszkanie- ale ze smakiem, a nie jak poczekalnię w przychodni. Cóż... nie mam lokaty.
Kolejna grupa to Ci nieszczęśliwcy, którym z nieszczęściem do twarzy, wygodnie i nawet przyjemnie- mamusia nadal pierze, gotuje i dogadza, ale że są dorośli, to do tego przeprasza, że musieli zwlec dupsko sprzed telewizora, by podpisać się UP-ie. Durny urząd biedne "dzieci" gania co kilka tygodni... Do tej grupy mi w sumie najbliżej, bo mieszkam z rodzicami i od czasu do czasu dam się nakarmić gołąbkiem, albo innym gulaszem... Tyle, że jak mi mama przynosi wyprane złożone skarpetki, to grozi konfliktem rozbrojnym, bo ja nie chcę, nie potrzebuję i nie zamierzam mieć służby!
Większość ludzi w moim wieku i o moim statusie rodzinnym lubi puścić się na melanż po klubach, rozpić coś z kolegami, stwierdzić z rana, że nie za bardzo wiedzą co wczoraj robili... Ja też czasem nie wiem, co wczoraj robiłam- wtedy, gdy tyle tego, że mózgowie mi samo segreguje, co zapamięta, co nie. Alkohol piję parę razy w roku, ale w życiu nie urwał mi się film- ja tak nie umiem. A klub widziałam może dwa razy w życiu... dyskotekę ze trzy... fajnie było, ale tak jakoś... inne sprawy też fajne.

Takie normy w tym wieku, że ja się w nich nie mieszczę.

Oprócz tego, że jestem w pewnym wieku, to jestem też kobietą. Jestem- no nie ukrywam, jestem. Czasem nastroje moje lecą od śmiechu do płaczu dosłownie w ułamku sekundy. Nauczyłam się tego tak zaraz nie okazywać, stopniować towarzystwu, żeby nie doznali z mojego powodu szoku- i ten rodzaj obłudy też jest niejako kobiecy.
Jestem kobietą samotną. Znam kilka takich kobiet- wszystkie chronicznie tęskniące za tym szczęściem we dwoje, wszystkie mniej lub bardziej załamane. Słyszy się z prawa i lewa- a kiedy Ty wyjdziesz za mąż? a czemu Ty jesteś sama? a czemu Ty sobie kogoś nie znajdziesz? A czemu Ty... się nie zamkniesz- chciałoby się rzec takiemu pytającemu. Norma jest jednak taka- wymogi savoir vivre'u- by odpowiadać grzecznie, więc hodują nerwicę zaatakowane dziewczęta. Ja reaguję dwojako: wpieniam się i daję temu wyraz lub odpowiadam z humorem. ("Jak najszybciej wujku, bo nie mogę patrzeć jak się męczysz zamartwiając się o mnie, a poza tym życie bez seksu jest takie monotonne"...)
Jestem kobietą piękną pięknem dla koneserów (mówiąc wprost nie mieszczę się w podstawowym kanonie piękna i "nie mieszczę się" nie jest przenośnią). Mam, rzecz jasna stado kompleksów- wspominałam przecież, że jestem kobietą- ale nie dokarmiam ich dołowaniem siebie i nie opowiadam każdemu co ze mną jest nie tak. Szczerze mówiąc, częściej sama o nich zapominam, niż wspominam, a dołuję się dziwnie rzadko... Przynajmniej teraz- i oby jak najdłużej.
Jestem kobietą zakochaną. Ustawicznie, nieprzerwanie i nieuleczalnie. Nie do końca zwykle wiem, w czym się akurat kocham, ale... pewnie po prostu w życiu, bo cieszy mnie byle duperel. Zakochanie w moim odczuciu, to stan permanentnego unoszenia się ciut nad ziemią, nie wymagający do tego konkretnego obiektu westchnień.

Takie normy zwykłej kobiety, a ja się w nich nie mieszczę.

No i jeszcze to zachowanie... w tym wieku? (nie)poważna kobieta, która ma wpływ na młodzież... macha nogami z ekscytacji pod stołem i zaciesza bułę niezmiennie, bo udało jej się namówić jeszcze bardziej dorosłych na partyjkę gry "Superfarmer". Czy to takie straszne, że czuję się czasem jak mała dziewczynka i nie ukrywam tego i uwielbiam tak właśnie się czuć?

Normy zachowań, to w ogóle dla mnie taki twór dziwny... No wiem, że się mówi "dzień dobry" i nie pierdzi przy obiedzie z VIP-ami, ale że się nie śpiewa idąc po prostu ulicą, to nigdy do mnie nie dotrze :P

Istnieją normy zachowań, ale ja się w nich nie chcę zmieszczać.

I tu docieramy do sedna. Jestem nienormalna. Jestem- i to jest super. Nie mam nic przeciw normom, jeśli nie są sztucznie tworzone. Jeśli są po prostu wyrazem tego, jacy są ludzie, to ok., są jacy są i są na pewno też jakieś nieodkryte normy, które i mnie dotyczą.
Nie jestem normalna- niezwykła jestem i niech to sobie dobrze zapamięta każdy i do siebie przyłoży.

Jestem niezwykła, nienormalna- i pławię się w tym uczuciu na ogół. A że czasem... tak całkiem z czapy... chlipnie się nad czymś przez chwilę... Czy normalni/zwyczajni nie chlipią?



Proszę, nie wkładajcie mnie w kaftan!


11 komentarzy:

  1. Świetny tekst. Doskonale rozumiem, bo też odstaję od "normy" i... całkiem mi z tym dobrze :) Nie sztuką jest żyć wg schematu, tak jak większość. Sztuką jest żyć inaczej, po swojemu, w zgodzie ze sobą samym. Naprawdę niewiele osób ma na to odwagę. To wyższy poziom samoświadomości- umiejętność czerpania radości ze wszystkiego wokół i nieuzależniania swojego szczęścia od "posiadania" kogoś lub czegoś. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      To naprawdę ważne, by czuć się rozumianym, więc jestem Wam bardzo wdzięczna :)

      Usuń
  2. Witam w klubie nienormalnych:) I choć posiadam dzieci i męża, to wciąż jestem szaloną nastolatką, wiecznie uczepioną optymizmu:) To w życiu pomaga, ale inni tego nie rozumieją:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Optymistyczną nastolatką stałam się chyba dopiero niedawno i teraz muszę sobie chmurną młodość odbić ;)
      Patrzy na nas świat jak na wariatów, a tak naprawdę to zazdrości ;)

      Usuń
  3. Ja wiem, że bycie oryginalnym jest lepsze, a bycie naprawdę sobą to wolność dlatego nie zmieniaj się 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję- tego naprawdę nie chciałabym zmieniać. Niełatwo było odkryć, jak to jest być sobą i teraz zależy mi, by tak zostało :)

      Usuń
  4. A ciekawe czy ta osoba, która Cię tak nazwała jest szczęśliwa w tej swojej "cudownej normalności"? Krytykują najczęściej ludzie, którzy może i żyją jak większość ale tak naprawdę to "normalne życie" nie daje im spełnienia więc... muszą się wyżyć na kimś, kto ma lepiej.
    Trzymaj się Jagoda i na daj się :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie- on z tej samej frakcji (a przynajmniej życzliwy tym, którzy czują się wolni) i jego wypowiedź traktuję jak komplement ;)
      Dziękuję za czujność i obronę!
      To prawda, są i tacy ludzie, którzy lubią dokopać, bo zazdroszczą. Spotykam ich częściej niż bym chciała i niby to samo mówią, ale słowa jadem nasączone parzą...
      Dziękuję i pozdrawiam gorąco :)

      Usuń
  5. Że niby ja sru do jakiejś szufladki? Aaaa...że może ja normalny? :P No tak dobry oczywiście, że nawet szefowi w wolnym czasie nie muszę dowodów mojej doskonałości przygotowywać, tak kreatywny, że aż kreatywnych pomysłów nie nadążam nie tylko kończyć ale nawet rozpoczynać :P No i tak błyskotliwy, że nawet poznając zasady "Super farmera" dopiero pod koniec gry i tak wygrywam...
    No to tak nas tyle i niech każdy z swej własnej, choć nieraz otaczającymi okolicznościami ograniczonej wolności korzysta....Amen czy tak jakoś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałabym Cię do żadnej szufladki pakować, normalny nie jesteś z pewnością ;) nawet jak piszesz- to jakoś tak... że do końca nie wiadomo, czy się teraz przechwalasz, jaja sobie robisz, czy się modlisz...
      Przepraszam za niedomówienie, postaram się naprawić- napiszę kiedyś o Tobie całego posta, to wszyscy poznają, co z Ciebie za element hihihi

      Usuń

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)