poniedziałek, 5 stycznia 2015

Zmęczenie, niewyspanie... ale wciąż jeszcze ambicja. Do przodu, do przodu- byle wytrwać, przyswoić, zrozumieć i nie dać się zaskoczyć. Zrobić wiele dla siebie, dla innych...
A ktoś ważny, może nie najważniejszy, ale najpilniejszy, bo odchodzi cicho, konsekwentnie, leży tam samotnie i gaśnie. Czy zdążę zrozumieć? Rzucić wszystko? Chwycić ją za rękę?
Jeśli nie, to czy wszystkie chwile, w których byłam, dają mi prawo, by sobie przebaczyć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)