Długie chwile, nim w zapadniętej twarzy rozpoznam Cię- Ciebie prawdziwą. Waleczne serce, które nigdy się nie wahało.
Skóra przezroczysta jak woal, miękka jak obłok- jakby przestawała chwilami istnieć, a jednak dająca ciepło, pewność, że to Ty właśnie.
Oddech... szumi, na szczęście, daje pewność, że nadal jesteś.
Oczy, tak często nieobecne, nagle patrzą prosto we mnie- wiesz, że jestem teraz przy Tobie. Wiesz, że jestem tak rzadko.
Rozpływasz się przede mną. Przepraszam. Tak bardzo przepraszam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)