poniedziałek, 26 stycznia 2015

Jak łatwo, mimo wszystkich myśli i spraw przenosić się do zupełnie innego świata... Myśleć przez cały dzień tylko o tym, co czeka, co się nie wydarzy, jeśli nie otworzysz... książki.
Książka to magia samego życia i magia sięgająca życia innych ludzi. Książka to dowód geniuszu, ukoronowanie osiągnięć umysłu ludzkiego. Książka ratowała mnie już wielokrotnie przed obłędem i wiele razy sprawiała, że mogłabym zwariować, nim dotrę do kolejnego rozdziału.

Kiedyś czytałam w tajemnicy... Zamiast się uczyć czy pracować, zamiast spać, w ciągłym napięciu, że mama mnie jednak nakryje... że wkurzy się o marnowanie czasu. A przecież pamiętam z jeszcze dalszego dzieciństwa, że w nocy- czasem do rana- świeciło się światło w łazience. To ona czytała tam, żeby nas nie budzić... potem miała "ważniejsze" sprawy i ode mnie też wymagała, żebym zajęła się czymś pożytecznym, a jeśli już miałam czytać, to najlepiej szkolne lektury.
Minęły lata i nikt mi nie zabrania czytać po nocach i rozmyślać, jak by to było, jak się skończy, co sama bym napisała... Niecierpliwie pochłaniam kolejne rozdziały albo brnę przez poboczne wątki i nagle... trzecia w nocy. No to spać- jeszcze szklanka wody- wchodzę do jasnej kuchni: "Mamo, co czytasz?"

Chciała, czy nie chciała, nauczyła kochać to, co dla niej miało wielką wartość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)