piątek, 4 listopada 2016

Igrałam z ogniem

Stało się tak, że dzisiaj postanowiłam dla uspokojenia myśli zrobić coś zupełnie niezwiązanego z pracą, domem itd., na chwilę odciąć się od spraw pilnych i pilniejszych, zrobić coś dla siebie. Oczywiście skończyło się na tym, że piszę ;) ale najpierw przejrzałam posty, które nie zostały opublikowane- te, które zaczęłam pisać, ale coś mi przerwało albo takie, gdzie tylko zanotowałam myśl z nadzieją, że kiedyś powstanie z niej dobry tekst. Są też takie "wersje robocze", które nie mają wielkiej szansy na publikację, bo nie każda część mojego wnętrza da się przelać w słowa w sposób, choćby częściowo, zrozumiały dla innych. No, chyba, że wierszem... :)

Trafiłam gdzieś w zakamarkach blogowego pulpitu na taki fragment, który dużo o mnie mówił, gdy go pisałam, ale też dużo powiedział mi o mnie samej dzisiaj.


"Dziś... igrałam z ogniem. A jednak ogrzał mnie, a nie poparzył, póki co. To takie jednorazowe ogrzewanie, ale dziwne, że... nie bałam się, a myśl o oczywistych skutkach świadomie odsunęłam. Nigdy tego nie umiałam. Przesuwam granice siebie i staję się kimś innym. Krok. Kolejny krok.
Ktoś mnie kiedyś pocieszał, że nie jest ze mnie zimna sucz. Nie jest... a jeśli chcę nią być? Jeśli nią jestem? Bywam? Jeśli duszę się w tym przebraniu małego, czystego, choć lekko więdnącego kwiatka?

Nie skaczę po chmurach z radości. To, co mnie dziś spotkało nie da się nazwać szczęściem. Jest to... ciepło. Dane mi bezinteresownie. Jak często spotykasz człowieka, który Cię w żaden sposób nie ocenia? Śmieje się z Tobą, patrzy na Ciebie i nie dziwi się niczemu. Który daje i nie bierze nic w zamian. Jedyny warunek jest taki, że nigdy nie poprosisz o więcej.
Nie poproszę.

Sztuka życia to cieszyć się tym, co się otrzymuje zamiast płakać za tym czego się nie dostaje."

Jakby na przekór pewności, że nie ja tutaj rozdaję- czy też nie ja rozdawałam- karty, w mojej głowie pojawia się piosenka, która na pierwszy rzut ucha ;) wcale nie jest odzwierciedleniem tego, co jest we mnie. O mechanizmie doboru chodzących za mną kawałków opowiem jednak innym razem...

Vegas & Volver "Jeszcze jeden raz"

Znowu jestem tu, piasek wciąż ten sam,
ślady naszych stóp rozwiał wiatr,
jak naszych słów morza cichy szmer.
Na przystani ktoś na gitarze gra,
letni romans co złączył serca dwa,
w pasjansie chwil król i dama kier.

Obietnica przyszłych dni,
volveremos aiiii...

Ref. Jeszcze jeden raz spotkać Ciebie,
jeszcze jeden raz tonąć w niebie.
Niech stanie czas nim świt jak ptaki spłoszył nas.

Jeszcze jeden raz plaża pusta,
jeszcze jeden raz niech zapłoną usta
jak w tamten dzień i noc co nam zabrała sen.

2. Znowu jestem tu ale całkiem sam,
idę poprzez tłum i nadzieję mam,
że spotkam Cię w tym pasjansie chwil.
Nagle ciepła dłoń wiedzie mnie do gwiazd,
Oczu Twoich toń, słów gorący piach.
Wiem, że razem znów powitamy świt.

Tak, jak wtedy pierwszy raz,
wiatr we włosach, Ty i ja...

Ref. Jeszcze jeden raz spotkać Ciebie,
jeszcze jeden raz tonąć w niebie.
Niech stanie czas nim świt jak ptaki spłoszył nas.

Jeszcze jeden raz plaża pusta,
jeszcze jeden raz niech zapłoną usta
jak w tamten dzień i noc co nam zabrała sen.

Jeszcze jeden raz spotkać Ciebie,
jeszcze jeden raz tonąć w niebie
jak w tamten dzień i noc co nam zabrała sen.

Jeszcze raz...

Jeszcze jeden raz spotkać Ciebie,
jeszcze jeden raz tonąć w niebie.
Niech stanie czas nim świt jak ptaki spłoszył nas.

Jeszcze jeden raz plaża pusta,
jeszcze jeden raz niech zapłoną usta
jak w tamten dzień i noc co nam zabrała sen.

(źródło: tekstowo.pl)



Nie poproszę. Ani losu, ani gwiazd, ani siebie samej, ani tym bardziej Nastoletniego Turysty z minionych dni. A jednak wrócę nie raz do tych chwil- kolejnej bańki bezpiecznych wspomnień, w której mogę się ogrzać w ciemności i zimnie. To właśnie jest moja "obietnica przyszłych dni"- obietnica, że to miejsce w mojej głowie zawsze będzie dla mnie dostępne i tylko moje.



8 komentarzy:

  1. Dojrzałość człowieka poznaje się po tym kiedy tego rodzaju wspomnienia nie mają nad nim większej "władzy" jak chwila uśmiechu do siebie samego i zwalczenie pokusy gdybania nad tym co minęło bezpowrotnie.
    Warto poznać się i ocenić od tej strony bez pomocy osób trzecich.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje mi się, że naprawdę poznawać siebie można tylko bez udziału osób trzecich...
      Do dojrzałości brakuje mi jeszcze sporo, ale staram się przyjmować życie na spokojnie :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Nie wiem czy to w ogóle możliwe taki stan permanentnej dojrzałości. Myślę że to raczej polega na świadomości potrzeby spokoju i dążeniu do takiego stanu wbrew uczuciom które ciągną w drugą stronę. Nie zawsze się udaje ale to nie oznacza że zawsze musi.:)

      Usuń
    3. Chyba tylko rzeczywiste wchodzenie na górę może zakończyć się, gdy staniesz na szczycie. Praca nad sobą jest jak wędrówka po sprężynie- raz góra, raz dół... no, chyba, że sprężyna postawiona jest pionowo- wtedy każde potknięcie to jazda w dół :P
      No takie to życie :)

      Usuń
  2. Dzięki ludziom napotkanym w "naszej podróży" odkrywamy takie właśnie ciepło, takie "małe szczęście", które tak naprawdę mieszka w nas tylko nie każdy potrafi je "obudzić".
    Po takich zwykłych i zarazem niezwykłych spotkaniach sama dziwiłam się, że budzą się we mnie uczucia, o które się wcześniej sama nie podejrzewałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taką małą teorię... wszystko jest w nas, ale katalizatorem są ludzie wokół nas :)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Zdarza mi się ;) Szczególnie, kiedy nie da się już inaczej :P

      Usuń

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)