niedziela, 11 września 2016

Co 7 lat

W ciągu życia można nieustannie odkrywać kim się nie jest...

...i nigdy nie odkryć kim się jest.




Jestem pewna, że każdy, naprawdę każdy, mówi czasem, a już co najmniej myśli, że nigdy nie zrobiłby tego, czy tamtego... Nie stanowię wyjątku. Lata całe szczyciłam się tym, że dokładnie znam siebie i dobrze wiem, do czego jestem zdolna, a do czego z pewnością nie. Wiedziałam przy tym, że podejmuję świadome wybory tak w dużych, jak i w małych sprawach.
To ostatnie się nie zmieniło. Żadnego swojego wyboru nie mogę usprawiedliwić bezmyślnością. Żadnego ważnego wyboru.
Przez lata nauczyłam się jednak, że nie da się z góry założyć kim i jakim będzie się kiedyś.

Mój dziadek mawiał, że człowiekowi co siedem lat zmienia się smak, inni mówią, że przez siedem lat każdy staje się zupełnie inną osobą.
Prawdopodobnie tak właśnie jest. Zbieramy doświadczenia, uczymy się świata i siebie, porównujemy, zmieniamy sposób reakcji... Czasem dążymy do jasnego celu- by stać się tym,
kim chcemy być, a czasem dryfujemy przez życie lub brniemy przez mgłę.

Dryfujący, to Ci, którzy nie rozmyślają o sobie w kategoriach sensu istnienia. Nie ma w tym nic złego. Po prostu nie dokładają filozofii do codzienności, co wcale nie znaczy, że nie są wspaniałymi ludźmi.

Dążący, to Ci, którzy mają wzorce, którym chcą dorównać. Wybrane przez siebie lub wpojone przez innych, dobre lub złe- nie ma co idealizować. Poza tym takie dążenie może się udawać, albo nie... Praca nad sobą jest jak najbardziej czymś pożądanym, ale jak wszystko musi być rozsądna.

Brnący przez mgłę znają i cenią jakieś wartości, ale nie są świadomi wszystkich, nie zawsze postępują tak jak ich wzorce i niekiedy wcale nie mają sobie tego za złe. Szukają.
Szukają nie tylko sposobu na stawanie się lepszymi, ale też odpowiedzi na pytanie
co to tak naprawdę znaczy być lepszym, lepszym od kogo, czego?


Jak już wspomniałam, człowiek się zmienia, dlatego bywam dryfującą, dążącą i brnącą.
W różnym czasie, w różnych sytuacjach, wobec różnych spraw.


Bywają chwile, kiedy wcale nie chcę decydować i sama odbieram sobie przywilej
kierowania swoim życiem. Tak, oddaję się fali, która mnie unosi.
A jednak odkąd umiem czytać, pochłaniam książki o wspaniałych postaciach kreujących siebie i biorę z nich przykład.
Tyle, że miotam się i nie umiem powiedzieć kim tak naprawdę chciałabym się stać.
Kiedyś wiedziałam... Pewnie jakieś 7 lat temu... albo raczej 14...
Teraz nie wiem, ale bywało też tak, że wiedziałam, ale nie umiałam tego przyznać.
A więc najbezpieczniej jest we mgle...
Nie widzieć straconych szans i przegranych walk z samym sobą... A może wygranych przeżyć?





Czasem patrzę wstecz i widzę, że polubiłabym tę dziewczynę, którą byłam kiedyś,
ale pewnie byśmy się nie zaprzyjaźniły, po prostu nie przeszkadzałoby mi, że jest...
taki miała nienarzucający się styl bycia.
Czasem patrzę w przyszłość i przebiega mnie dreszcz na myśl kim się staję. Nie wiem, czy to obawa, czy ekscytacja- pewnie ich mieszanina, ale w jakich proporcjach...?




Najważniejsza jest jednak teraźniejszość.
To z chwil obecnych składa się życie.
Tylko "teraz" istnieje naprawdę.



Mgła pozostawiła wiele łez na zdjęciach, ale wyszło też słońce.
Żadna moneta nie ma jednej strony.
Żaden człowiek nie jest dobry albo zły.
Żaden wybór nie jest oczywisty.
W żaden sposób nie zapomnę, że jestem sobą.




Jeśli czegoś będę żałować, to z pewnością nie tego, że żyję,
że przeżywam życie na swoich- na ile się da- warunkach.


Z pewnością... Tak... pewność...
Zobaczymy co będę myślała za 7 lat.


Skoro już tyle jest w tym poście wielokropków i cytatów...

Żyj za młodu, wspominaj na starość...
Bacz, kim się stajesz i... czy nie udajesz.

3 komentarze:

  1. No i to mi się podoba... tzn. ten wpis a zwłaszcza jego fotki...nieee... jednak nauki...nie fotki...nie...nie wiem... całokształt chyba...za 7 lat się okaże :)

    Do cytatów i wielokropków dorzucam pytanie, które mnie męczy i dręczy już więcej niż 7 lat... a odpowiedzi nadal nie znam :(
    "lepiej żałować tego co się zrobiło czy żałować tego, że się czegoś nie zrobiło? " ... i gdzie moja odpowiedź...za 7...14...21...28...no dalej to już sobie nie gwarantuję :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie żałować! Nie żałować podjętych wyborów.
      Nie pozwalaj, by Twoim życiem rządziła tak uogólniona zasada. Nie!
      Swoich decyzji nie usprawiedliwiaj jakimś tam powiedzeniem. Nie!
      Podejmuj decyzje i przyjmuj konsekwencje jak nagrodę, albo jak lekcję.

      Przepraszam za ten protekcjonalny ton, ale sama gorączkowo szukałam odpowiedzi, aż zrozumiałam pewnego dnia, tak po prostu zrozumiałam, że to nie chodzi o to, by żałować, ale by zbierać doświadczenia i jak najbardziej świadomie podejmować decyzje.
      A potem... cóż, uczyć się z tych doświadczeń i wszystko zaczyna się od nowa. Pytania, wątpliwości, decyzje, konsekwencje...

      Może omówimy to za 7 lat, może za 77... by zrozumieć. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Lipa jakaś ... być anonimowym komentatorem...który nie jest ni kszty anonimowy :P

      Ale przyznać muszę, że moja nieanonimowa anonimowość jest zdecydowanie mniej cenna niż możliwość obserwacji wszelakich Twoich zmian oraz cech/zachowań/poglądów, o które nigdy nie podejrzewałem

      Usuń

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)