niedziela, 5 listopada 2017

Trudniejsza siostra Samotności

Mówiono mi wiele razy, wiele razy czytałam, słyszałam i widziałam. Przez wiele lat tak właśnie czułam.
Samotność jest trudna.
Nie kryły tego przede mną kobiety mojej rodziny- babcie, które po śmierci dziadków przez lata zasypiały same, wiele dni spędzały bez towarzystwa; moja matka, która w rodzinie nie znajdowała zrozumienia, jakiego szukała. Przekonują mnie o tym moje przyjaciółki, których poszukiwania szczęścia niczym z romantycznej powieści nie przyniosły, jak dotąd, oczekiwanych owoców.
Z mężczyznami nie jest wcale lepiej. Oni po prostu nie opowiadają swoich rozterek tak często, tak otwarcie, ale jeśli dać im szansę, wyleją z siebie to samo przekonanie- samotność jest trudna.

Trudność samotności nie polega na byciu w pojedynkę- teraz to wiem. Bycie samemu ma wielkie plusy, szczególnie dla indywidualistów mających na wszystko swoje własne rozwiązanie, męczących się w poszukiwaniu kompromisu. Kogo to nie męczy? Kompromis to przecież taki smoothie coctail, w którym połączono po równo zwycięstwo i porażkę. A my przecież chcemy pełni, doskonałości, satysfakcji...
Bycie według własnych pomysłów i na własny rachunek może być źródłem szczęścia- jestem tego pewna.
Więc dlaczego samotność jest trudna?

Samotność ma siostrę. Są to bliźniaczki, często je mylimy, bo- zabiegani, nieuważni- nie próbujemy ich nawet odróżnić. Ich imion używamy zamiennie, umyka nam różnica znaczeń. Już bardzo rzadko odczuwamy siostry z osobna. Stopiły nam się w jedno i nic w tym nie ma dziwnego- są tak blisko związane, tak często przychodzą razem.

Samotność jest obecna w moim życiu od zawsze. Bywa, że odchodzi na chwilę, ale i wtedy- zdaje mi się- nie odchodzi naprawdę, a jedynie skrywa się na krótko pod warstwą radosnego towarzystwa. A gdy nagle wychynie ze swojego ukrycia, dociera do mnie, że jest nadal- najwierniejsza towarzyszka mojej drogi przez życie.
Ma swoje humory, ja swoje też, ale w sumie dogadujemy się dobrze i ja ją sobie cenię.
Problem zaczyna się wtedy, gdy zjawia się jej siostra...

Siostry są bardzo związane, więc te odwiedziny są częste... i zazwyczaj długie.
Wiem od razu, że przyszła. W miejscu mojego serca pojawia się pustka, która wcale nie jest pustką, tylko palącym węglem, kwasem... nie wiem, po prostu boli tak niewyobrażalnie, że nabieram pewności: nawet, gdy to się skończy, rana się nie zabliźni, przygaśnie tylko- do czasu kolejnej wizyty. Kolory świata blakną. Radość chowa się przestraszona w kącie, choć stara się jeszcze być dzielna- przy ludziach rozbłyska jej echo fałszywe, wieczorami chowa się pod łóżkiem, jak w scenie z horroru, choć siostra Samotności nie jest wybuchowa, ani krzykliwa.

Siostry siadają sobie, przytulają się mocno- tak mocno, że niejednokrotnie wyciskają ze mnie gorzkie łzy. Krzyk rozpierający płuca zostaje stłumiony tym uściskiem. A może to Wstyd dołącza się do spotkania i szepcze, by szeptać. Bo ludzie nie lubią widzieć bólu, którego nie są w stanie pojąć, ani pokonać.

Siostra samotności jest od niej o wiele trudniejsza. Znam ludzi, którzy nie znali Samotności, dopóki nie pojawiła się ONA- zaborcza i nieprzejednana. Okrutna.

Trudniejsza siostra Samotności- Tęsknota. Nie pokonasz jej wychodząc do ludzi, bo kogokolwiek spotkasz, nie będzie tym, za kim tęsknisz. Nie przygłuszysz jej rozmową z kimkolwiek, bo Tęsknota w każdym niewinnym zdaniu, czy obrazie, znajdzie dla Ciebie szczegół, który przypomni o braku.

Tęsknota lubi spotkania- gdy przychodzi do szczęśliwca, który wcześniej nie znał jej siostry, albo do kogoś, kto tęskni na chwilę- za kimś, kto wróci wkrótce- możliwe, że obie siostry odejdą zabierając ze sobą niezliczone żyletki tnące Twoje myśli i duszę.
Gorzej, gdy Tęsknota za kimś, kto już nie wróci, za kimś, kto wrócić nie może, kto jest, ale nie dla Ciebie, za czymś, co się nigdy nie zdarzy... przyprowadzi ze sobą Rezygnację, Poczucie Porażki i innych swoich znajomych, którzy zaczną Ci szeptać i krzyczeć najgorsze słowa: "Nigdy", "Już nigdy"...

Tęsknota, gdy się rozkręci, sprowadzi też Poczucie, że jest się gorszym, Poczucie nieważności i "niewartości". A wtedy robi się ciemno, zimno... i nagle Samotność nie jest dobrze znaną towarzyszką większości chwil, bezpiecznym ciepłem "znanego". Przy siostrze staje się takim samym okrutnym oprawcą odbierającym Ci światło...

Uważaj. To horror, którego tytuł brzmi: "ŻYCIE".



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)