Od lat post i przednówek nie straszą nas już głodem. Przestaliśmy- tak ogólnie przejmować się nadmiernie i tradycjami świeckimi, i religijnymi. Nic dziwnego- post w okresie, gdy ziemia jeszcze nie rodzi, a zapasy się kończą, był naturalną metodą przetrwania... A dziś co? Półki w sklepach pełne, warzywa i owoce są dostępne cały rok- i to nie tylko rodzime.
Ciekawe jednak, że porzucając ograniczenia nie porzuciliśmy okazji do "usprawiedliwionego" dogadzania swoim kulinarnym zachciankom... i niechciankom ;) bo wyobrażam sobie, że nie każdy przecież musi lubić pączki.
Sama często powtarzam, że pączków nie jem i nie lubię. No, nie do końca jest to prawda :P Mało które pączki mi smakują- to fakt, ale tych, które mi smakują też się staram nie jeść, bo jak już człowiek zacznie... ;)
A dziś zjadłam- domowe, prawdziwe, z truskawkowym nadzieniem, bez lukru- bo tak lubię- i, co niebagatelne ma znaczenie, zrobione przez kogoś innego :)
Pewnie, że sprzedaż pączków to interes. Pewnie, że marketing się kłania. To raczej oczywiste, że "idea" zajadania lukrowanych wypieków sprzedaje się znacznie lepiej od ideałów ćwiczenia samokontroli przez post...
Tłusty Czwartek, wraz z ostatkami, stanowił dawniej ukoronowanie karnawału i ostatnie "obżarstwo" przed tygodniami diety, która nie miała odchudzać lecz uczyć. Dziś to raczej po prostu okazje do wspólnego biesiadowania.
Dostrzeganie okazji, to jednak nie to samo, co poczucie tradycji, a zjedzenie pączka po drodze do pracy, to nie to samo, co podwieczorek z rodziną. Szkoda, że tak niewiele osób widzi w owej smażonej bułeczce okazję do celebrowania więzi z przyjaciółmi, a tak wielu ludzi patrzy na te 400 kalorii i myśli, że trudno, niech będzie, przecież to Tłusty Czwartek...
W dzisiejszych czasach trudno dostrzec prawdziwe wartości w obyczajach, tradycjach czy innych okolicznościach.
OdpowiedzUsuńJak słusznie zauważyłaś szkoda, że tak niewiele osób docenia obecność drugiego człowieka, cieszy się ze wspólnego przebywania i celebruje ten fakt nie tylko przy okazji lecz na codzień.
Pączki wyglądają apetycznie :)
Musiał to być wyjątkowo smaczny dzień :) Życzę Ci takich jak najwięcej, smacznych i niekoniecznie mam tu na myśli tylko jedzenie ;)
Pozdrawiam !
Dziękuję :) Dzień był zaiste słodki- brat zrobił pączki, przyszła bratowa eklerki... ale słodycz płynęła właśnie z tego, że pogadaliśmy sobie o tym czym te pączki naszprycować, jak zrobić najlepszy eklerkowy krem...
UsuńTakie zwykłe niezwykłości są bardzo ważne, więc Tobie i sobie ich życzę na co dzień :) :*
Domowe są najlepsze ;)
OdpowiedzUsuńKupnych nawet nie ruszam :P
UsuńU nas było rodzinne jedzenie pączków:) Samemu to tak smutno jest
OdpowiedzUsuńAno właśnie- jak się pączka je samemu, to to są "puste kalorie" ;)
UsuńJa pączki lubię... Ale, co ciekawe, rzadko jem. Od czasu do czasu coś mnie napada (tak raz na 2-3 lata) i pożeram. :) Te na zdjęciu wyglądają bardzo apetycznie... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwww.monikaszostek.blogspot.co.uk
Mnie tak czasem nachodzi na tzw. wianuszki, czyli pączki wiedeńskie (a tak naprawdę hiszpańskie). Nie przepadam, ale raz do roku aż mnie ściska :)
UsuńPozdrawiam :)