niedziela, 4 lutego 2018

Ile codzienności zabiera... codzienność

Wolna sobota. Zupełnie wolna. W dodatku darowana znienacka- miało być kilka godzin w pracy, a nie ma. Co zrobić z tak pięknym dniem?
Wycieczka? O tak, wycieczka! Toruń, Poznań, Gdańsk? O tak, od roku nie widziałam morza, na Wisłę nawet ostatnio udało mi się zerknąć, ale taki spacer po bulwarach... ach!
A może od dawna czekająca książka? Tak lubię przeczytać coś od deski do deski- od rana do... rana najczęściej ;) A przecież przy łóżku czeka kilka odłożonych do przeczytania pozycji, a od dawna już tylko zawodowe podręczniki i poradniki udaje się przejrzeć, a i to na raty...
Wyśniona poprzedniej nocy rzeźba? O tak, wszystkie materiały powinny się znaleźć gdzieś w piwnicy, na strychu, w garażu i pod łóżkiem... To pewnie będzie kilka godzin... ale to przecież niespodziewanie wolny dzień, a nie pozwoliłam sobie na taką wolność od... oj, lepiej nie wspominać.
A może po prostu kino, spacer...
Można by... Chciałoby się...
Yhym, jasne.

Budzi się człowiek i pierwsze, co widzi, to sterta ubrań z ostatniego prania czekająca na poskładanie. Aha, to przypomina, że i dzisiaj pranie przydałoby się zrobić. Ciemne? Jasne? Ciemne tym razem. Zbierasz stosik i chwilę mocujesz się z drzwiczkami pralki- no tak, mechanik obiecał zamówić do nich uchwyt, a na razie dał drucik do podhaczania- rozwiązanie doraźne. Po drodze do łazienki zaglądam do kuchni- naczynia w zlewie piętrzą się pod sufit. OK, to już wiadomo, co zrobić z tak pięknie rozpoczętym porankiem... Zmywanie, pranie, jakiś obiad, jakieś ciasto. Sprzątanie, znowu zmywanie. I jeszcze jeden i jeszcze raz ;) Jest nas w domu siedmioro- jest po kim zmywać i sprzątać.
A więc wolna sobota...
Właśnie dziś siostrzenica chce tylko z ciocią się bawić, akurat dziś każdy ma ważne zajęcia, akurat dziś przyda im się trochę wsparcia w sprawach... hm... mało ważnych?
Powiedzmy sobie szczerze- sprawy to bardzo ważne, tylko syzyfowe i cóż poradzić? Wolę nie wiedzieć ile statystycznie tracimy życia na codzienne obowiązki... w moim przypadku to i tak sporo mniej, niż powinnam, ale i tak, gdy w końcu  powiedziałam sobie i obolałym stopom i plecom dość, okazało się, że w zasadzie powinnam się wybierać do łóżka, a wokół mojego biurka nadal piętrzą się nieuporządkowane dokumenty i tematy zawodowe.

Oj, wygram kiedyś w totka, zatrudnię pomoc domową i będę nakręcać gospodarkę :P

Wolna sobota... wolne żarty ;)

2 komentarze:

  1. Ha ha ja też czekam na wygraną w totolotka :) A co do odpoczynku, to też trzeba się go nauczyć, przychodzi mi z prawdziwą trudnością :) Zawsze coś kątem oka zauważę albo ktoś chce ze mną porozmawiać, gdy czytam ulubioną książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie! Nawet telefonu człowiek nie wyłączy, bo może akurat ktoś będzie potrzebował czegoś, coś się zdarzy... a kąt oka to w ogóle jest takie urządzenie, które wychwyci zawsze jeszcze coś do ogarnięcia :P ;)

      Usuń

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)