niedziela, 10 grudnia 2017

Ja- guzik

"Zasunęła suwak skórzanej kurtki, palce dotknęły kępki nitek po odpadniętym guziku. Jak to jest odpaść od całości? Lęk, ale też ulga. Pogładziła nitki. Zawsze nadchodził w życiu moment, gdy swojskość zaczynała dusić. Obcy stawali się znajomymi, wciągali ją w swoje orbity, dopasowywali jej życie do swojego, a gdy się odsuwała, obrażali się. Skubnęła nitki, ale siedziały mocno. Nie szukała ucieczki, tylko wyjścia z sytuacji. Szarpnęła, zwinęła nitki w kulkę i rzuciła za siebie. Przyszedł czas, żeby zobaczyć pewne rzeczy z dystansu."

Grażyna Plebanek "Bokserka"

...i nagle zrozumiałam. To dlatego życie buja mnie zbyt szybko i zbyt mocno pomiędzy radosną nadzieją i rozpaczą rozczarowań.
Nigdy nie miałam w sobie dość odwagi, albo zawsze miałam w sobie za dużo sentymentalizmu, by pójść dalej, gdy relacje zaczynały mnie przytłaczać. Oderwać się jak ten guzik. Potoczyć się w nieznane.
Już od jakiegoś czasu przestałam wciąż czuć się winna, że nie spełniam oczekiwań- że za rzadko odwiedzam ciotkę, że pozwalam sobie na popołudniowy spacer z własnymi myślami, a nie z kimś, kto rzadko wychodzi, bo nie ma towarzystwa. Przestałam, bo zrozumiałam, że pierwszą osobą, o którą mam obowiązek zadbać jestem ja sama. Bez tego nie pomogę nikomu, a jeśli nawet, to zbyt dużym kosztem.
Wiele razy doświadczyłam i doświadczam tego, co tytułowa "Bokserka"- "dopasowywali jej życie do swojego, a gdy się odsuwała, obrażali się". Tak właśnie jest- w każdym kręgu znajdziemy kogoś, kto jest taką "podręczną deską ratunku", czy raczej "deską wygody". Takie osoby są potrzebne, a bycie kimś takim- jeśli jest się nim czasami, albo po prostu sprawia nam to przyjemność- nie jest żadną ujmą, może być nawet zaszczytem. O wiele bardziej niezrozumiałe są dla mnie w rodzinie, czy wśród znajomych pretensje z serii: "nie masz dla mnie czasu".
Noż ludzie. Powiedz mi, jaki jest Twój problem, w czym mogę Ci pomóc, albo o czym chcesz porozmawiać, a ja ten czas znajdę, jeśli rzeczywiście sprawa będzie pilniejsza, niż moje własne problemy. Tylko nie wymawiaj mi, że nie chcę siedzieć nad kawą i słuchać Twoich wynurzeń, że kiełbasa na promocji, święta idą, gdzieś by się wyszło... Nie skreślam tych tematów, tylko bycie wolnym słuchaczem głupot. Jeśli Ty będziesz mi opowiadać problemy rodzinne koleżanki z pracy, a ja mam milczeć, bo przecież jej nie znam... Jeśli będziesz mi opowiadać o postępach i postępowaniu swoich dzieci, względnie męża, a moją wypowiedź skwitujesz, że jak będę miała swoje, to inaczej pogadamy... to ja wiem... wiem, że NIE GADAMY- Ty mówisz, a to nie jest to samo.
A jednak wciąż słyszę jaki ze mnie sobek i odludek (chociaż pracuję z ludźmi i mam grono przyjaciół, którzy nie wypominają mi, jeśli nie widzimy się kilka miesięcy, bo wiedzą, że gdy będzie trzeba, stanę na wysokości zadania), więc spirala mojego życia wygląda wciąż podobnie: zadowalanie innych- detoks- zadowalanie- detoks- zado... a idź.
Nauczyłam się więc nie ulegać. Nie rozdawać swojego czasu, jak ciastek w podstawówce- do ostatniego i dla siebie nic. Gdy inni szarpią mnie próbując mnie nagiąć do swoich chceń, zamykam się, chowam, uciekam... Nie umiem jak "Bokserka" spakować się, zminić adresu, kraju i kochanka, nie umiem jak ten urwany guzik odtoczyć się od całości i nie wrócić, ale odpoczynek mi się należy. Każdemu się należy.

Niech to będzie moim sukcesem, a nie zakup krakowskiej na promocji, albo zwycięstwo w quizie "100 intymnych szczegółów zupełnie mi obcych ludzi".

Niech mnie nawet przyszyją z powrotem, najpierw spojrzę z dystansu i zdecyduję, czy wrócić ;)

10 komentarzy:

  1. Z tymi relacjami różnie bywa. Nie wiem na czym to polega, ale musi istnieć to "coś" co łączy ludzi, co powoduje, że chce się wracać. To się po prostu czuje. I tak naprawdę wtedy nie ma znaczenia czego dotyczy rozmowa, nawet jeżeli tematy zdają się być przyziemne a w innych sytuacjach nawet drażniące czy nudne. Relacje budujemy na różnych poziomach i niestety nie da się z każdym utrzymać je na tym samym poziomie. To wspomniane "coś" albo jest albo nie ma i nie da się zbudować niczego na siłę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się. Jeśli jest to coś to prędzej czy później (nawet po długiej bardzo przerwie) wraca się do siebie... I odbywa się to bez żadnych pretensji czy żalu za zbyt długą nieobecność, bo czas w takim przypadku nie ma żadnego znaczenia. Nie ma się poczucia straty, a jest radość że można znowu porozmawiać jak "dawniej"

      Usuń
    2. Ano właśnie :) W dobrym towarzystwie każdy temat jest dobry, a jeśli jesteśmy z kimś w prawdziwej przyjaźni, to cieszymy się ze spotkania, a nie sypiemy pretensje o nieobecność... i chociaż piszę to tutaj, to dziękuję Wam za uświadomienie, że będę musiała zrewidować swoje spojrzenie na pewne kwestie zawarte w następnym wpisie ;)

      Usuń
    3. No nie. Tu nawiąże do wpisu (nie pamiętam czy Twojego czy ayo) o tym że nie każdy temat jest dobry (zwłaszcza w dobrym towarzystwie) i niektóre sprawy nie powinne obarczać świadomości dobrych znajomych czy przyjaciół... To bardzo dobry zwyczaj wiedzieć komu co i kiedy można powiedzieć :)

      Usuń
    4. Ok, ok. Wycofuję się z tej pochopnej wypowiedzi :)

      Usuń
  2. Nie lubię naderwanych ani oderwanych guzików. To nieestetycznie wygląda. Od razu biorę się za igłę z nicią bo miejsce guzika jest tam gdzie go zaprojektowano... Oczywiście mody rządzą się swoimi prawami i przez to czasem dochodzi do paradoksu w którym guzik jest ważniejszy od człowieka ;)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja kiedyś zbierałam guziki :) Miałam ich całe pudełka- bardzo różnych, czasem podobnych, a wszystkie łączył fakt, że do niczego nie były przyszyte ;)
      Ciekawe, czy na tej podstawie można określić osobowość :P
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Myślę że najpierw należałoby ustalić co to takiego ta osobowość i czy jest to jakaś stała :)

      PS. Ty po prostu lubiłaś zbierać guziki... To też ciekawa metafora :)

      Usuń
    3. Gdybym miała powiedzieć, że osobowość jest stałą... musiałabym udać, że siebie nie znam ;)
      No chyba, że moja osobowość zasadza się na tym właśnie, że zmieniam się nieustannie :)
      Dobrej nocy ;)

      Usuń
    4. No właśnie. Posiadamy wiele osobowości, a raczej prezentujemy sobą różne postawy (które często potrafią być sprzeczne, i to w tej samej chwili :)). Myśli, deklaracje, wreszcie czyny. Gdzie jest ta osobowość. I co stanowi jej sedno?
      Wszyscy jesteśmy zmienni bo jesteśmy niedoskonali. Ważne żeby do tej doskonałości (stałości) aspirować. Dostrzegać istotną różnicę między dobrem a złem.

      Dzień dobry i Miłej niedzieli Jagodo :)

      Usuń

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)