sobota, 28 października 2017

Bla, bla- przyjaźń

"Gracz posuwa się do przodu, pokonując przeszkody, do pomocy ma przyjaciół. Zdobywa ich, zwierzając im się. Kto się zwierza, ten ryzykuje. Jeśli gracz zdradzi swoje tajemnice prawdziwemu przyjacielowi, dostanie moc, jeśli fałszywemu- straci wszystko, co ma."
- Grażyna Plebanek "Bokserka"

Nie jestem przekonana, że przyjaźń polega właśnie na tym, że się zwierzamy. Być może- a nawet na pewno w wielu przypadkach. Chcę jednak wierzyć, że cichy introwertyk też może się zaprzyjaźnić. Wydaje mi się, że zwierzenia nie są warunkiem koniecznym- chodzi raczej o to, by móc na kogoś liczyć. Z wzajemnością. Wsparcie może mieć najróżniejszą formę, ale chyba wiem dlaczego zwykle kojarzy nam się z rozmową...

Bla, bla, bla...

Gadamy, mówimy, opowiadamy, konwersujemy, wypowiadamy się i zwierzamy właśnie. Z premedytacją, bezmyślnie, odruchowo... Większość z nas naprawdę dużo mówi. Człowiek jest zwierzę stadne, a okropieństwo zwane samotnością, rozumiemy jako stan, w którym "nie ma do kogo gęby otworzyć".
No ale jeśli już ktoś się pojawia, to ilu z nas zastanawia się, czy właśnie z tą osobą i właśnie na ten temat rozmowa jest dobrym pomysłem. Za mało.

Wczoraj spotkałam się z "przyjaciółkami" (ten cudzysłów nie ma Was, dziewczyny, obrazić, po prostu myślę sobie, że serialowe wizje przyjaźni wypaczyły nieco sens tego słowa, a i dały przyzwolenie na rzucanie nim na prawo i lewo).
Przyjaźń, to siła i słabość zarazem. Przyjaźń to coś, czego nie możesz nazwać przed upływem lat, a i po latach czyniłabym to ostrożnie.
A więc spotkałam się z przyjaciółkami- wiem, że mogę na nie liczyć i chcę wierzyć, że one mogą liczyć na mnie, a znamy się od dzieciństwa. A jednak przed tym spotkaniem dokładnie przemyślałam, co chcę powiedzieć, co mogę, jeśli mnie poniesie chwila, a co z całą pewnością chcę zachować dla siebie. Mocno trzymałam się tych ram.

Ktoś powie, że jeśli nie mogę powiedzieć wszystkiego, to nie jest prawdziwa przyjaźń. Mogę powiedzieć. Nie zamierzam tego robić, bo nie szukam rady i nie chcę ich obciążać, a sama, cóż, może także nie chcę wystawiać na próbę naszej relacji i przysłuchiwać się podejrzliwie rozmowom w środowisku, bo może coś jednak wyciekło... Bez sensu. Dlaczego mają uważać na każde słowo, by nie wyjawić moich sekretów, skoro nic w tej sprawie zrobić nie mogą.

Ktoś powie, że muszę mieć coś na sumieniu, skoro boję się powiedzieć o tym nawet przyjaciołom. To swoista prawda. Jestem z tych gadatliwych... bywało, że chlapnęłam coś z rozpędu i potem czułam się winna, że zdradzam cudzą tajemnicę. Bywało też, że ktoś bliski wyjawiał moje tajemnice, więc nie tyle nawet jestem podejrzliwa, co rozumiem, jakie to obciążenie być strażnikiem cudzych "sprawek". Dlaczego więc mam kogoś obciążać? Bo zrobi mi się lżej? No nie sądzę, a jeśli- to tylko na chwilę.

Bywa (częściej, niż chcielibyśmy przyznać), że ludzie nawet do katolickiej spowiedzi chodzą właśnie po to, by chociaż na chwilę poczuć ulgę "wygadania się", a nie z żalu, a tym mniej z miłości. Chyba, że mówimy o zamiłowaniu do siebie.

Są jeszcze relacje, które nie zasługują na miano przyjaźni, ani nawet koleżeństwa. Są osoby uważające, że w pracy "trzeba pogadać", że jak ktoś nie wywleka osobistych spraw wobec ludzi, których może często widuje, ale są oni częścią jego życia służbowego, a nie prywatnego, to jest już "sobek", "odludek", "dziwak". Zapytani, wszyscy rozumieją prawo do prywatności, ale w praktyce złoszczą się brakiem dostępu do całości i mimo braku danych, oceniają.

Czy więc przyjaźń jest warunkowana przez zwierzenia? Sądzę, że nie.

Gorzej, że zwierzenia nie są warunkowane przez przyjaźń... Zbyt często, zbyt boleśnie można się o tym przekonać.

Nie warto. Myślę, że naprawdę nie warto opowiadać o swoim życiu, pożyciu, przeżyciu i całej reszcie każdemu, kto chce słuchać, bo to zazwyczaj błędny adres i raczej prędzej, niż później się zemści.

Dobrze mieć kogoś, komu można powiedzieć wszystko. Być kimś takim jednak nie jest wcale łatwo. Ale to już osobna historia...

6 komentarzy:

  1. Jestem introwertykiem z natury, tych, co mogłam nazwać przyjaciółmi umarli. Nowi przychodzą, ale to raczej znajomości, niż przyjaźń. Czy mi z tym źle? Nie. Lubię swoje towarzystwo, myśli i działania. Czasem coś chlapnę, ale nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia, ot życie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjaźń... Często mylona z potrzebą akceptacji/afirmacji. To tak naprawdę ciężki kawałek chleba i bardzo delikatny/wrażliwy rodzaj relacji. I tak jak ów chleb syci jedynie na chwilę a wiąże się z ciężką pracą i odpowiedzialnością.
    Myślę że najlepiej charakteryzuje ją nie tyle beztroskie zwierzanie się ze wszystkiego, czy rozmowa na każdy temat, ale świadomość takiej możliwości z zachowaniem dyskrecji i szacunku do drugiej osoby (łącznie z tym że nie wszystkim należy się dzielić, w sensie obarczać).
    Podoba mi się Twoja uwaga o wierze w realną pomoc kiedy tego sytuacja wymaga,bo przyjaźń to tak naprawdę wiara w człowieczeństwo,i chęć dzielenia się tym samym.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słowo "przyjaźń" ma dziś tyle odcieni, że można byłoby oglądać je ze wszech stron i nie zobaczyć prawdy. Prawda jest, moim zdaniem taka, że przyjaźń przychodzi i jest- wdzięczność, czy przywiązanie nie powinny jej przeszkadzać (choć bywa, że wdzięczność uwiera...), ale też nie uważam, by to z nich brała się przyjaźń.
      Myślę, że ona BYWA ciężką pracą, odpowiedzialnością jest zawsze.
      Dziękuję, Odysie, za inspirujące myśli.

      Usuń
  3. Człowiek bywa zawodny, interesowny i przez to niestety tak trudno mówić o przyjaźni. Mam tu na myśli obie strony relacji.
    Myślę, że przyjaźń MOŻNA zbudować, gdy ma się poczucie wzajemnego zrozumienia i niewytłumaczalnej więzi łączącej konkretne osoby- myślę, że to się po prostu czuje. Natomiast utrzymanie przyjaźni, to ciężki kawałek chleba, o czym napisał Odys. Praca nad sobą, pokora, umiejętność wybaczania, akceptowania i nieoceniania z obu stron- bez tego nie da się tej przyjaźni pielęgnować. Przyjaźń to oblicze miłości.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli o przyjaźń samą w sobie chodzi, tę prawdziwą i legendarną zarazem, to ja jestem przekonana, że chodzi tu wyłącznie o "niewytłumaczalną więź", która JEST miłością i jak wszystkie rodzaje miłości nie da się wyjaśnić i obliczyć :)

      Usuń

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)