i zebrać się nie mogę
Gdy się rozpadłam, uwolniono
i gniew mój, i smutek i trwogę.
Gniew opadł szybko- niepotrzebny
jest gniew, gdy pragniesz przeżyć.
Teraz ten gniew mój jest bezwładny
-u stóp mych jak martwy leży.
Trwoga opada cicho, z wolna.
Trwoga zatruwa duszę.
Zanim opadnie, jeśli mam przetrwać,
pamiętać o niej muszę.
Smutek... ten opaść nie zamierza
- wiruje przed mymi oczami.
Karmić mnie będzie okruchem zniknięć,
karmić mnie będzie smutkami.
A każdy smutek, jak smutku dziecię
A każdy smutek- dech samotności
A każdy smutek jak pusta przyszłośćJak wieczność bez miłości.
Jakże znajome mi uczucie.
OdpowiedzUsuńNa szczęście - ilekroć się rozpadamy i toniemy w smutku- jakaś ndzwyczajna siła pomaga wyrwać się ze szponów otchłani. Być może właśnie to, co się rozpada pozwala uwolnić to, co buduje na nowo.
Jestem jakby obok i zbieram te najcenniejsze kawałki, niosąc delikatnie jak serce na dłoni.
Dziękuję. Tylko tyle. Dziękuję.
UsuńGdyby nie smutek, nic byś nie napisała ;) Dziwne to uczucie, ale ja je doceniam. Stwarza atmosferę dla artystów.
OdpowiedzUsuńZdradzę Ci tajemnicę... gdy to pisałam, nie byłam smutna. Właśnie udało mi się obiektywnie i spokojnie popatrzeć na te stany ducha, które targają mną czasami...
UsuńMasz jednak mickiewiczowską rację- dusza artysty potrzebuje przeciwności losu, potrzebuje cierpieć, by tworzyć.
Po setnym przeczytaniu dostrzegam ten spokój :) Sądzę, że arcydzieła nie da się zrozumieć za kilkoma razami. Aktualnie czytam "Fausta" Goethe'a, co utwierdza mnie w tym przekonaniu
UsuńI znów przełożę o milimetr porządek Twoich racji. Arcydzieła, dzieła, czy tylko grafomanii nie da się zrozumieć nigdy i da się zrozumieć od razu :)
UsuńKażdy wyczyta bowiem od razu to, co gdzieś w nim się znajduje, ale tego, co w autorze zagrało nie wyczyta nigdy. Może zobaczy to z daleka, może nawet- przy wielkim szczęściu- dotknie zamierzeń twórcy, ale nie można czyjejś duszy, czy umysłu wlać w siebie.
I znów napiszę: masz jednak rację- wiele można dostrzec czytając wielokrotnie.
Goethe... dawno nie miałam go przy sobie. Czas już- dziękuję, że o nim wspominasz, niech i ja coś ambitnego przeczytam ;)
Oczywiście! Jak dobrze, że istniejesz - każdy twój komentarz mnie jakoś rozwija :) Czy to nie piękne że twórca wylewając swą duszę na papier, zachowuje przy tym prywatność?
UsuńIdealnie to ująłeś! Nie przyszło mi to wcześniej do głowy, a masz zupełną rację! Ja myślałam, że to jest coś... niedoścignionego, czego się szuka, jakaś strata i tęsknota, by zrozumieć- a Ty mi nagle uświadomiłeś, że to jest skarb! To jest, jak sądzę, podwalina mojej własnej miłości do pisania- dzielę się sobą, siebie rozdaję, nic z siebie nie tracąc.
UsuńDziękuję Ci Edwardzie Wielki :) Ja Tobie również wyznam: dobrze, że Jesteś!
Jeju, zapomniałem o tym poście (ale czytam wszystkie na bieżąco). Kocham, kocham, kocham tego bloga i Ciebie, Jagodo <3
Usuń