Wiosna ma to do siebie, że choć budzi do życia całą przyrodę, my- ludzie- czujemy się zmęczeni, wymięci... Ja, szczerze mówiąc, chętnie zapadłabym w jakiś pseudozimowy sen. Oczy zamykają mi się nawet w środku dnia.
Ale są chwile- kradzione, przypadkowe- dla których wiosnę u- wiel- biam! :)
Jak tu nie wierzyć w leśne ogniki?
Jak nie odlecieć w marzenia...?
Jak nie zapłonąć?
...kiedy w drodze z pracy do domu spotyka się takie widoki...
Skoro dziś- gdy boli fizycznie, psychicznie i emocjonalnie- kocham życie tak bardzo, to nie martwię się, co przyniesie przyszłość. Prędzej czy później na pewno będzie dobrze :)
Prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)