piątek, 17 kwietnia 2015

Dlaczego warto uczyć się języka migowego i dlaczego nie warto być uczynnym...

Miałam dziś naprawdę ciężki- fizycznie, psychicznie i emocjonalnie- dzień. Mimo to doceniłam prześliczny zachód słońca nad Bydgoszczą- prawdziwy spektakl barw i kształtów.

Nastroiło mnie to tak pozytywnie, że uśmiechnięta maszerowałam na przystanek- nie umiałam się powstrzymać, a przecież nikt nie zwracał na to uwagi... Gdy próbowałam odnaleźć możliwie szybkie połączenie do domu, podszedł do mnie głuchoniemy facet. W migowym znam ledwie kilka znaków, ale jakoś zrozumieliśmy się i pomogłam mu znaleźć odpowiednią tabelkę na rozkładzie autobusów. Podziękował mi szerokim uśmiechem, nawet pocałował w rękę- super.
Do autobusu miałam jeszcze godzinę, postanowiłam przejść się na kolejny przystanek. Nie od razu zorientowałam się, że facet idzie za mną, ale gdy tylko się obejrzałam, dołączył do mnie pokazując, że idzie w tym samym kierunku. "Ok"- pomyślałam, przystanek, to przystanek. Jego sympatia przerosła mnie, gdy objął mnie tłumacząc coś zawzięcie. Niestety nie rozumiałam, ale czułam, że coś jest nie tak. Pokazałam więc, że skręcam- ochoczo poszedł za mną. Zrobiło mi się nieswojo. W końcu- mając czas, a nie mając pewności o co gościowi chodzi, wskoczyłam do pierwszego lepszego tramwaju. Wsiadł za mną i wciąż coś tłumaczył, gdy kasowałam bilet. Pokazałam mu wyraźnie, że jest to koniec naszej rozmowy, że nie życzę sobie, by mnie dotykał i przesiadłam się, ale podążył za mną siadając po drugiej stronie przejścia. Ciągnął mnie co chwilę za rękaw i pokazywał... Mimo wszystko nie byłam pewna, czy dobrze go rozumiem, ale wiedziałam już na pewno, że nie jestem bezpieczna.
Wysiadłam z tramwaju, facet za mną. Przeszłam na drugą stronę ulicy. Nie dość, że poszedł za mną, próbował mnie objąć, to z wielkim uśmiechem, ale i wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu, wskazał na znajdujący się przy tej ulicy hotel. Zdębiałam, ale tylko na moment.
Spróbowałam raz jeszcze stanowczo pokazać, że się nie zgadzam, że mnie to nie interesuje a potem skręciłam w inną ulicę- facet za mną. Niby byli wokół ludzie, ale co miałabym im powiedzieć? Że głuchy na mnie krzyczy?
Wzięłam głęboki wdech i pomyślałam, że facet nie ma szans- jestem na swoim terenie, znam okolicę i wiele skrótów. Przyspieszyłam kroku, ale nie spodziewałam się, że już o tej porze pewne gwarne zwykle ulice będą jednak wyludnione.
Kiedy po raz kolejny zawróciłam, a facet postanowił pójść za mną, doszło do szarpaniny. Czuć było od niego alkohol. Przestraszyłam się już nie na żarty. Wyrwałam się i przebiegłam na drugą stronę ulicy a facet... naprawdę na mnie krzyczał. Nieartykułowanymi dźwiękami.
I wtedy usłyszałam: "Czy on czegoś od Pani chce?". Obróciłam się, ale nie zauważyłam nikogo na ulicy, ani w bramie, ani w oknach... musiałam głupio wyglądać, chwila się przedłużała, więc odwróciłam się na pięcie i ruszyłam szybkim krokiem. Usłyszałam dźwięk zatrzaskiwanych drzwi auta- a więc mój obrońca musiał siedzieć w którymś z zaparkowanych samochodów...
Zanim dotarłam na przystanek, ochłonęłam nieco, ale i tak zadrżała mi ręka nim podałam kierowcy pieniądze, i tak siedziałam jak na szpilkach, bo przede mną usiadł jakiś mężczyzna.
Przejdzie mi, ale następnym razem nie będę pewnie tak chętna do pomocy zagubionemu podróżnemu...

8 komentarzy:

  1. o matko - historia jak z horroru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, może z filmu sensacyjnego, ale fakt- cały wieczór jeszcze się trzęsłam.

      Usuń
    2. trauma by mi pozostała na długo. Chciałam napisać że chodziłabym ciągle oglądając się za siebie - ale właściwie uświadomiłam sobie że ja i tak to robię ;)

      Usuń
    3. No nie, aż tak źle nie jest- chwilowo nie zapuszczam się samotnie w miasto, przyglądam się podejrzliwie uśmiechniętym facetom, ale wracam do normy. Pójdę za radą Kasi i przy najbliższej okazji kupię gaz- mam nadzieję, że sobie samej nim krzywdy nie zrobię...

      Usuń
  2. Bardziej dreszczowiec, bym powiedziała. Polecam Ci zakupić sobie gaz, nie zaszkodzi mieć coś poza własną pieścią i kolanem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz absolutną rację. Czemu mi to wcześniej nawet przez myśl nie przeszło? Ufne ze mnie stworzonko, ale nie chciałabym za to zapłacić, więc chyba posłucham Twojej rady.

      Usuń
    2. ja przeszłam już w życiu na poziom ograniczonego zaufania do nieznajomych, choćby nawet wyglądali jak anielskie istoty ;-)

      Usuń
    3. A ten gość nawet nie wyglądał na aniołka niestety... Muszę nad sobą popracować z pewnością.

      Usuń

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)