sobota, 3 marca 2018

Miłosierdzie torturujące

Choć nie fascynują mnie ostatnio serwisy informacyjne, to i tak udało mi się kilka razy usłyszeć o szczeniaku, którego właściciel pobił w sposób okrutny i jeszcze się odgrażał, że to przecież jego własność i może z nim zrobić co zechce...
Jak straszna musiała to być sytuacja, świadczy fakt, że odpowiednie służby zawiadomiła żona sprawcy.
Czteromiesięcznemu szczeniakowi mężczyzna wybił zęby, przetrącił kręgosłup, połamał miednicę...

Tyle o okrucieństwie i degeneracji człowieka złego i głupiego.

O cierpieniu zwierzęcia, będzie jeszcze kilka zdań z mojej strony...

Zobaczyłam w jednym z głównych serwisów obraz psiaka już po operacji, usłyszałam, że paraliż tylnej części ciała jest na stałe.
Wyobraźmy sobie teraz człowieka w podobnej sytuacji... Połamana miednica... kręgosłup... paraliż... niewyobrażalny uraz psychiczny...

Jest jakaś różnica między cierpieniem człowieka, a psiaka? Oczywiście!

Bo człowiek ma jeszcze umysł idący daleko, wykraczający poza siebie, zdolny do zaprzeczeń, odtłumaczeń, kontroli... pełen mechanizmów obronnych. Człowiek, to człowiek.

Pies, to pies- jest pełen ufności. On nie wierzy, tylko wie, że skoro jest bity, to znaczy, że tak powinno być. Przekonany o właściwości postępowania właściciela, po prostu przyjmuje każdy dzień. Zaprogramowany na lojalność i ufność, cierpi bez pretensji.

Dlatego pytam: gdzie kończy się miłosierdzie, a zaczyna przeciąganie cierpień?
Jestem zagorzałą przeciwniczką eutanazji, a ze zwierzętami żyję blisko od zawsze, ale odróżniam zwierzę od człowieka.

Wiele osób zapewne wzdycha z ulgą, że istnieją tacy wspaniali ludzie, którzy ratują psy, koty... zwierzęta. To jest potrzebne, to jest ważne, to jest szlachetne! Tylko gdzie kończy się walka o dobro zwierzaka, a zaczyna... nie chcę oceniać co. Nie chcę nawet wiedzieć, co.

Żal mi psiaka. Żałuję, że został pobity, żałuję, że jego usilnie teraz poszukiwany "właściciel" pewnie nie trafi na przymusowe leczenie psychiatryczne... ale żałuję też, że cierpienia tego pieska nie skończyły się, ale są przedłużane z... Nie, ja tego współczuciem nie nazwę. Nikt nie chciałby czuć tego, co on.

4 komentarze:

  1. Człowiek wychodzi z założenia, że nawet parszywe życie, jest lepsze niż nie życie. Czy zwierzę też robi takie założenie? Nie wiem. Nawet Miłosierdzie Gminy, też miało swoje granice.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że człowiek- posiadając zdolności filozoficzne- może różnie pojmować parszywość swego życia, pies natomiast... nie zastanawia się nad tym i znosi w milczeniu, co mu litość (zarówno litość, jak i "litość") ludzka niesie...
      Stawiam granicę w miejscu, gdzie leczenie staje się równie bolesne dla psiaka, jak wcześniejsze przejścia. Nie wyobrażam sobie wyjaśnić psu, dlaczego ma leżeć tygodniami bez ruchu dla swojego dobra.
      Natomiast mężczyznę, który tak zwierzę potraktował, chciałabym chociaż kopnąć boleśnie...

      Usuń
  2. Nie potrafię pojąć przemocy wobec zwierząt, ludzi...czasami wydaje mi się, że taki psychol bierze sobie zwierzę, żeby "bezkarnie" móc wyładować swoje chore jazdy na kimś, kto nie odda...aż krew mi się gotuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... "ludzie". Ich przedziwne emocje i dążenia... Ich przekonanie, że Bóg dał im świat, by zrobili z nim co zechcą, a nie po to, by mieli co kochać, o co dbać...
      Słowo "ludzie" ma czasem posmak obelgi.

      Usuń

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)