Totalnie niewyspana, zmarznięta i zmoknięta,
karmiona poprzedniego wieczora tyleż poważnymi, co ponurymi przemyśleniami
i tęskniąca za kimś do bólu kości,
maszerując z urzędowej potrzeby przez Bydgoszcz,
powiedziałam sobie w środowy poranek:
o nie, nie- jak dzień postanowił się wypogodzić, to ja też mogę.
No i poszłam szukać wiosny nad rzeką :)
Ranek zastał mnie w Fordonie- w bardzo człowieczej i nie bardzo ładnej jego części.
Ale ja wiedziałam gdzie chcę się znaleźć
i miałam nadzieję na piękną przygodę.
Poranek bez kawki byłby tragedią,
na szczęście i kawka się znalazła ;)
Dowiedziałam się ostatnio, że dzikie gołębie,
to gołębie miejskie i sierpówki,
ale ten chyba nie jest przedstawicielem żadnego z tych gatunków.
Wiem, wiem- mówiłam, że daję ptakom osobne miejsce,
ale ten wpis nie jest przecież o ptakach...
no...
nie tylko o nich :)
Jest o wiosennym spacerze.
Ale przecież ptaki tam są u siebie,
nie mogę ich ze zdjęć wygonić ;)
to moje odkrycie sprzed kilkunastu dni-
- to on był przyczynkiem powstania drugiego bloga :)
Nieodmiennie mnie zachwyca w Bydgoszczy,
że tuż obok biurowców i wstęg samochodów
kryje takie czarowne miejsca.
Wiosnę spotkałam w pełnej krasie :)
Przerwa na ploteczki ;)
Zawsze znajdzie się chwila na sprawdzenie odbicia :)
Uwielbiam spacerować z aparatem-
jakoś tak przyjaźniej patrzą obcy ludzie,
co rusz ktoś zagada.
W mieście łatwiej fotografować ptaki,
bo są przyzwyczajone do obecności ludzi.
A to moje najnowsze odkrycie:
nurogęś.
Która tak naprawdę jest gatunkiem kaczki :)
Przepraszam, ma ktoś poduszkę?
Mimo wszystko nie żałowałam, że nie w łóżku jestem,
ale gdyby mi ktoś dał karimatę...
Przespał się z nią w miejscu publicznym...
ale czujnie ;)
Kocham wierzby- chyba widać :)
I jeszcze jedno odkrycie-
grubodziób.
Chyba ;)
A ten dalej śpi- leser jeden...
A ja mu tak strasznie zazdrościłam...
Sama bym poległa...
Nieprzespana noc, wyjazd przed świtem...
Mam nadzieję, że nic pięknego nie przespałam na stojąco ;)
A szpaki są wszędzie.
Moje tajne przejście między cywilizacją a przyrodą
na tyłach ulicy Krakowskiej.
Wiosna!
Czytam właśnie książkę "Inna dusza" Ł. Orbitowskiego. Akcja dzieje się w Bydgoszczy...i tak sobie mogę co nieco pooglądać u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńŚmieję się, że kocham to miasto, bo jest takie jak ja- niby niezbyt ładne, ale jak się przyjrzeć, to dech zapiera :)
UsuńSkromnością nie grzeszę ;)
Pomyślałam, że to miasto ma duszę... ukrytą...
A książkę zaraz sobie zamówię w bibliotece, bo jeśli czytasz, to już jest dobra rekomendacja :)
Bardzo wciąga- było to moje pierwsze spotkanie z autorem i muszę powiedzieć, że nagroda za książkę jak najbardziej zasłużona. Dziękuję za miłe słowa :*
UsuńJeszcze "Lady M." Ałbeny Grabowskiej Ci polecam bardzo :)
UsuńZapisuję na listę :)
Usuń:)
UsuńPięknie tam u ciebie:) To i nie godzi się takie widoki zaniedbywać. Gołąb wygląda na pocztowego,kiedyś mi taki arystokrata przywalił w okno. Pół dnia mi zeszło na dzwonieniu po różnych organizacjach, by go uratować, bo biedak oszołomiony siedział i tylko łypał na mnie tymi ślepiami:) Kiedy udało mi się dodzwonić do jakiegoś prezesa zarządu od gołębi, czy czymś w tym rodzaju i przez telefon prosiłam go o pomoc dla "sralucha", spojrzałam przez okno, a gołąb odleciał. Biedak sobie odpoczął i zwiał, a ja zostałam z ważnym prezesem na linii:)
OdpowiedzUsuńA to skubaniec :D Z szoku się otrząsnął i poleciał- ciekawe, czy prosto, czy wężykiem ;)
UsuńJa bardzo długo za gołębiami nie przepadałam. Mój znajomy mówi, że wiatr z gołąbka ma piórko, jastrząb obiad, a hodowca g... ma ;)
Ale że bestie fotogeniczne, to cóż... :)
Urokliwe miejsca nad rzeką. Już mi się podoba w Bydgoszczy, którą mam nadzieję - kiedyś odwiedzę :)
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam :) To miasto na ogół jest postrzegane jako brzydactwo pełne marketów, ale wystarczy skręcić za róg ;)
UsuńMoże uda nam się kiedyś wspólny spacer :)