środa, 30 września 2015

assertio

Różowe obietnice.
Śpiew Syren kuszący na zgubę.
Ktoś mawiający zbyt często, że Twoje słowo coś znaczy.

Prawda naznaczona rozczarowaniem.
Pęd, tętent, kroki jak grzmoty.

Możesz wszystko.
Myślisz naiwnie, że ta wiara jest sprawcza.
Zaprzeczane oczekiwania i walka, by im sprostać.

Trwanie u boku, by wzmocnić mur, który chwieje się w oczach.

Pytanie, które nie jest pytaniem.
Odpowiedź, nikomu nie potrzebna.

Spojrzenie Mistrza Ceremonii-
-karty już zostały rozdane.
Graj lub giń, nie mąć jedynie słusznej wizji.
Berło, jabłko, korona i to jedno pragnienie- wolność.

Cichy oddech jak szelest papieru.
Myśl jak bicz: nie pozwól!
Pozwalasz-
- i jakoś nikt nie mówi, że Twoje słowo coś znaczy.
Nie liczy się nawet dla Ciebie.

Szum krwi w uszach jak głos rozrywanej koperty.
Dobre wieści na lewo, złe na prawo, na środek
pytania i zagubione myśli.

Gdzieś w tym wszystkim to jedno pytanie.
Naprawdę?




  

niedziela, 27 września 2015

Las, historia i śmieci

Jak dobrze mieszkać w miejscu,
gdzie organizacja wyprawy, by spotkać przyrodę, historię i może coś jeszcze,
to ledwie decyzja, że tak- mogę dziś wrócić nieco później...
Schodzisz z chodnika i po dziesięciu krokach jesteś już w innym świecie :)



A ten świat ma coś z Bieszczad, coś z lasów nadmorskich, coś z puszczy, coś z parku, coś z ruin,
ale też coś- niestety- z miejskich chodników...




Rzadko spotykam tu ludzi, ale wiem, że tu bywają,
może po prostu wybierają inne pory dnia, może nie ryzykują, że zastanie ich zmrok,
choć i po ciemku przecież nie sposób się tutaj zgubić...


Strumyk po długiej suszy ledwie szemrze,
ale gdy przyjdzie przedwiośnie znów będzie go słychać z daleka.



Już tylko jeden mostek istnieje naprawdę,
poza nim są jeszcze ślady rozbitych murków, walające się kamienie i cegły...


Ludzie- zero szacunku dla miejsc, które przecież są ich domem :(
Wszędzie śmieci.
To nie turyści- to miejscowi.
Przykre.



Nawet ładnie błyszczy ta butelka,
ale urok strumyka naprawdę by na tym nie stracił, gdyby właściciel zabrał ją jednak ze sobą...


Warto mieć dobre buty, bo prędzej, czy później trzeba się będzie wspiąć na jakąś skarpę,
by niespodziewanie lub spodziewanie spotkać nagle oko w oko historię.
Ścieżki zapomnianych wędrówek...


Można by nagrać tu horror albo romans- sceneria jest wszechstronna.



No i wracam na ścieżkę do cywilizacji- niechętnie, ale noc nadciąga.


Na deser malowniczy zachód słońca, który sprawia,
że choć widzę dom z daleka jeszcze za dnia,
gdy wrócę, będzie już ciemno :)



Nie stracę przecież okazji, by zobaczyć strażników tej chwili,
usłyszeć i poczuć nadciągającą noc...


Nad domem coraz ciemniej...


Księżyc obejmuje władzę nad niebem.


Wracam do domu. Już lepiej. Można się bratać z życiem.

To było wczoraj.
Jedno pytanie nurtuje mnie jednak nadal: po co komu w lesie ketchup???
...i dlaczego nie zabrał opakowania...?

piątek, 25 września 2015

Na skraju glinianej przepaści

- Sama nie wiem, czy bardziej boję się umrzeć, czy żyć- powiedziała dziewczynka na skraju glinianej przepaści.
- Dlaczego się boisz? Przecież życie jest dla każdego.- zdziwił się chłopiec.
- Życie jest dla każdego, ale nie jest naszą własnością. A może jest? Możemy je zmieniać, ale nie możemy go dać, pożyczyć, schować...
- Mylisz się. Można dać życie. Dać, odebrać... no, może pożyczyć byłoby najtrudniej.
- A schować?
- Schować?- tym razem zdziwił się bardziej- A po co chować życie? Przed kim je chować?
- Sama nie wiem... chciałabym je na trochę odłożyć, odpocząć, a potem wrócić do niego i może żyć, ale zrobić to tak, by nikt mi nie wypominał, że nie żyłam.
Chłopiec siedział na źdźble trawy, czuł się tam swojsko, bezpiecznie- nie potrafił zrozumieć, dlaczego miałby przerwać życie i wracać do niego za jakiś czas. Życie było takie ciekawe, kolorowe, życie po prostu się działo.
Dziewczynka stała z miną świadczącą o skonsternowaniu. Czuła, że coś nie pasuje, że nie powinna zadawać takich pytań, że nie powinna o tym myśleć. Tyle, że nie tak łatwo powstrzymać myśli. Myśli same się myślą i ani myślą przestać.
Westchnęła.
Chłopiec zsunął się ze źdźbła trawy i stanął obok dziewczynki.
- Nie rozumiem Cię- powiedział po prostu.
- Wiem- odpowiedziała dziewczynka.




środa, 23 września 2015

Tęcza

Nad moją głową bywa tak dynamicznie jak w jej wnętrzu-
czasem wystarczy się obrócić, by zobaczyć niebo niepokojące, groźne, radosne, kojące, dziwne i...
dające nadzieję :)



Cała śliczna tęcza nie chciała zmieścić się w mietkowym obiektywie ;)




Tęcza hipnotyzuje- trudno przestać pstrykać,
a potem wychodzi niepostrzeżenie opera w Sydney ;)






Widok tak obramowany zapiera dech
-szkoda, że nie umiem zatrzymać go na zdjęciach
razem z zapachem deszczu, który kropił delikatnie...




 

Oprócz tęczy niebo ma jeszcze wiele innego uroku.


 


A gdy połączymy tęczę i delikatne niebo,
możemy nagle dosłownie zobaczyć ulotność marzeń...









A to moje ulubione w tym zestawie zdjęcie:




W innym miejscu niebo ciężkie- chmury jakby na wyciągnięcie ręki...



Słońce odpaliło rakietę?


A tu pogodnie- prawdziwie sympatyczne niebo :)



A w zaroślach... garniec złota ;)


Miejsce wyraźnie zaznaczone- wystarczy sięgnąć ;)



Z jednej strony tęcza, z drugiej zachód słońca- w tym samym momencie!



A tak zobaczył moje zdjęcia Google:





Ach, jesień rozsiada się wygodnie, ale lato nie daje o sobie zapomnieć- tęcza jest ich kompromisem ;)