niedziela, 6 grudnia 2015

Taka po prostu jesteś

- Wysyłasz sprzeczne sygnały.
- Że co? Jakie znowu sygnały?
- Dziwisz się czasem jak dziecko mamutom. No facetom wysyłasz sprzeczne sygnały. A potem jeszcze pytasz co ten, czy tamten, taki nakręcony.
- No pytam, ale o tego jednego pytam, o co mu chodzi i ciebie pytam, bo facetem jesteś. Podobno.
- O, jaka miła, dziękuję. Mówię Ci przecież, że go nakręcasz, co Ci jeszcze potrzebne, obrazki do tekstu?
- Nie. Powiedz mi po prostu co robię nie tak. Jak facetowi mi powiedz, czyli prosto i bez ogródek, bo mimo, że jestem płcią błyskotliwą, nie ogarniam.
- Rany... wrodzona złośli...e... życzliwość znaczy. Choć w sumie to też jest wpisane w ten Twój magnetyzm. No nie śmiej się, są tacy masochiści, których to kręci. Nawet ja nadal z Tobą gadam, chociaż sam się dziwię...
- Jestem złośliwa. Wiem, jestem- lubię czasem szpilę wbić i to najlepiej pod paznokieć. To się zgadza- ale magnetyzm?
- Młoda, czy ty w ogóle widzisz czasem siebie?
- Widzę. Dokładnie widzę- każdą fałdkę, niezdarność, krzywe zęby i jedno oko mniejsze od drugiego, wielkie stopy... Aua! No co mi robisz?!
- Ciebie czasem zatrzymać... Kompleksy, zwykłe kompleksy. Była kiedyś taka reklama bananów- nie ważne jak wyglądasz, ale jak się ruszasz, co robisz, co mówisz...
- Chiquita :) Nie zapomnę tej staruszki balansującej tyłkiem...
- Nie wiem, wyparłem ten obraz, albo coś dodajesz. W każdym razie ty masz właśnie to. Jesteś chiquita.
- Nazywasz mnie bananem? ;)
- Słuchasz, czy kabaret robisz?
- Słucham.
- Dla Ciebie to nie jest nic specjalnego- rozmawiasz z ludźmi, podpuszczasz, żartujesz, pocieszasz, jesteś miła i uprzejma, czasem doprawiasz to złośliwością, lubisz szokować i jak się z czegoś cieszysz, to całą sobą. Ty tego nawet nie widzisz, taka po prostu jesteś.
- No jestem, ale co to ma do rzeczy?
- Robisz to intuicyjnie, nie starasz się. To jest tak, jakby można cię było podglądać.
- Co???
- No, taka szczera jesteś.
- Nie zawsze...
- Wiem. Ale mimo to twój sposób bycia jest... jak by to... uroczy? Ale "męskie" słowo.
- Uroczy? Jak się wykłócam i histeryzuję, to też?
- A histeryzujesz przy wszystkich?
- No nie.
- No właśnie. Popatrz. Facet widzi ciebie uprzejmą i życzliwą. Spoko. Kilka okazji, spotkań, rozmów, interesów. Widzi, że na pewne sprawy, które u większości lasek powodują zażenowanie albo inne takie, ty reagujesz spokojnie. Myśli, że właśnie poznał cię od nowej strony.
- A ja po prostu nie chcę obcego prawie człowieka obciążać swoimi lękami i uprzedzeniami. To nie jest oszustwo, nikt się nie odsłania przed każdym.
- No właśnie. Coś w tym stylu. Co jest w tobie- nie oceniam, mówię tylko co widać. Jesteś niemożliwym połączeniem anioła i dziwki.
- O ja... co ty do mnie przemawiasz?!
- Jesteś życzliwa i w ten swój dziwny sposób niewinna, ale aż kipisz emocjami. Bawisz się sytuacjami i nawet nie pomyślisz, że zwykły śmiertelnik pomyli to z flirtem. Albo nie pomyli. Może ciebie po prostu bawi nakręcanie facetów.
- Jasne, ja nakręcam facetów. Jednego na 10 lat... Weź, spójrz na mnie i nie bredź.
- Patrzę. Patrzę na to co masz w głowie, na zmysłowość, na odruchowe zachowania. Jesteś jak nastolatka i rycząca czterdziestka w jednej osobie. Jesteś niezdecydowana i umiesz się dziwić. Jesteś przygodą.
- Przestań.
- Sama pytałaś.
- Zawsze chciałam być kobietą tajemniczą. Nic z tego, jak widzę.
- Tajemnicą jest to, dlaczego nie wierzysz w siebie, w to jaka jesteś, w to ile jesteś warta.
- Jak ja mogłam sądzić, że rozmowa z filozofem wyjaśni cokolwiek?
- Dziś mówię jako obserwator.
- Przecież to ja jestem obserwatorką.
- Tyle, że siebie nie widzisz.
- Właśnie widzę.
- Właśnie nie.

...

- Przypomnijmy sobie tego poprzedniego nieszczęśnika.
- Myślał, że jestem taka, jak mówisz a potem odkrył, że jestem inna.
- Myślał, że może ciebie zmieniać, dopasowywać do siebie, a to nie to samo. Myślał, że skoro jesteś taka zawsze uprzejma i chcesz, by wszyscy byli zadowoleni, to może zawładnąć całym twoim życiem. Ale on ciebie nie widział. Kiedy w końcu dojrzał ten wulkan w tobie, to się po prostu przestraszył. Bo chciałaś być taka, jak on sobie marzył.
- Chciałam, żeby mnie chciał. Po co to teraz wywlekasz?
- On też zobaczył w tobie idealne wypełnienie własnych potrzeb i bardzo się zdziwił, że masz własne, i to wielkie, marzenia i potrzeby.
-......
- Starasz się być niewidzialna i to ci się na ogół udaje. Dlatego wielu ludzi myśli, że jesteś wprost idealna do ich celów, takich czy innych. Jeśli już ktoś widzi cię na tyle często, by poczuć, jaka jesteś naprawdę, musi odkryć, że jesteś wyjątkowa. Tylko, że wtedy jedni udają, że tego nie widzą, bo im tak wygodnie, inni sądzą, że to się da "leczyć" i tylko jeden na milion pozwoli ci być sobą.
- No tak. Jeden na milion. Będę sama do końca świata.
- Cieszę się, że tak mówisz.
- Co?
- Cieszę się, bo to znaczy, że pozostaniesz sobą, a nie zgodzisz się na półśrodki i zaczniesz sobie wmawiać, że będziesz szczęśliwa uszczęśliwiając dupka, który na to nie zasługuje.
- Dlaczego ma na to nie zasługiwać?
- Bo nie myśli o tobie, tylko o sobie. Bo nie chce ciebie, tylko gosposię, pielęgniarkę, sprzątaczkę, menadżera i co tam jeszcze może wymyślić.
- Ale jeśli tak to widzieć, to szukając kogoś, kto myśli o mnie działam właśnie w ten sposób- nie dając, tylko biorąc.
- Kto tu jest filozofem? Nie będziesz szczęśliwa uszczęśliwiając resztę świata.
- Będę szczęśliwa będąc sama?
- A teraz?
- Punkt dla ciebie.
- To nie jest kwestia punktów. Sam dobrze pamiętam. Jeśli nie znajdzie się ktoś, kto będzie potrafił być przy tobie, a nie nad tobą, nie ograniczać twojej wolności, to lepiej, żebyś była sama, bo w końcu i tak zwiejesz.
- Gorzka pigułka.
- Ze strachu przed samotnością zgodzisz się na półśrodki?
- Nie powinnam, prawda?
- Nieistotne. Pytanie, czy chcesz.
- Nie chcę.
- Strach nie jest dobrym doradcą.
- Ale ja jestem naprawdę sama.
- ...
- Ale masz rację. To moje życie. I uwielbiam to beztroskie gadanie o sprawach, od których uszy pieką a policzki płoną. I uwielbiam to, że nikt nie może mieć do mnie o to pretensji. I to, że zawsze mogę się zamknąć w pokoju i nie słuchać. Nauczyłam się tak żyć. Nie chcę tego zmieniać. Chcę z kimś wyjść, z kimś pogadać, ale nie chcę go rano widzieć przy śniadaniu i od razu zaczynać kolejnej pogawędki, a tym bardziej udawać dzień po dniu, że wszystko jest super. Chyba do tego nie dorosłam.
- Na razie dorosłaś do cenienia swoich potrzeb.
- Problem pozostaje.
- Poradzisz sobie.
- Poradzę sobie.

4 komentarze:

  1. Słyszałam podobnie: że zdarza mi się wysyłać nieświadomie mylne sygnały. Chęć pomocy, uprzejmość, zwykła życzliwość i uśmiech odbierane są przez płeć przeciwną jako sygnał, rodzaj flirtu. A ja po prostu lubię być życzliwa i uprzejma, lubię się usmiechać, żartować, pomimo, że bywam kompletnym smutasem. Jestem (staram się być) po prostu sobą. Skąd taka mylna interpretacja odbiorców? Może za rzadko jesteśmy (jako ogół) mili i uprzejmi ?
    Tekst, rozmowa bardzo mi znajoma :) Wręcz odniosłam wrażenie, że w niej uczestniczę :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest prawda najprawdziwsza- tak rzadko dzisiaj ludzie są dla siebie bezinteresownie sympatyczni, że nie potrafią już widzieć świata we właściwych proporcjach. Wiele razy obserwuję osoby, które potrafią być dla kogoś uprzejme tylko wtedy, gdy "na coś liczą".
      Smutne to i przykre, ale my się nie poddajemy ;)
      Uściski :)

      Usuń
  2. Cóż za cudna analiza... jaka prawdziwa i kompletna.

    To wszystko wina Twojego zestawu uśmiechów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już myślałam, że jestem wampirem i przestałam łapać buraczkowe kolorki...
      "Prawdziwa i kompletna"- nie ma dla mnie ratunku ;)

      Uśmiech numer 1 dla Ciebie :)

      Usuń

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)