czwartek, 31 grudnia 2015

Kiedy odchodzi wielki człowiek, zwykle przychodzą ważne myśli.









Piasek w sandałach, muzyka wokół głośna, mocna, dudniąca,
ale nie przeszkadzająca w rozmyślaniach o życiu, o Bogu.
Przed oczyma rozgwieżdżone niebo, a pod głową... cegła.
Cegła z lednickim symbolem.
Brama- ryba i pieśni zupełnie wyjątkowe, bo przez młodych pisane dla młodych.
Największa impreza, na jakiej byłam.
Największa wspólnota, z jaką się modliłam.
Najwspanialsze noce i bliskość.
Bliskość Boga i ludzi.
Sycenie się Prawdą wraz z każdym oddechem.

Zmęczenie, które nie jest zmęczeniem.
Radość, która nie mija.
Pewność, którą otrzymujesz jak dar i zadanie.

Zadanie...
Jak to się stało, jak to możliwe,
że mimo tamtych nocy na Polach Lednickich tak bardzo się zagubiłam,
stałam się pustą skorupką...

Gdzieś we mnie jest ziarno... jak pozostawione tam kiedyś pestki słonecznika...
jeszcze zakwitnie.

Ja wiem, że Bóg Jest.
I wiem to również dzięki Lednicy.

Dziękuję ojcze Janie,
który miałeś nazwisko jak prawdę o sobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)