środa, 2 grudnia 2015

Kradzione poczucie bezpieczeństwa

Przysypiam- ani mi przez myśl nie przejdzie, że nie wypada. Wśród przyjaciół wypada wszystko. No, w każdym razie wiele. Wiem, że ta drzemka potrwa ledwie kilka minut a jej skutkiem będzie bezsenność, gdy już dotrę pod kołdrę. Nie mogę się jednak powstrzymać- spokój, który mnie ogarnia coś mi przypomina. Nie wiem co, nie pamiętam. To uczucie jest jakby za szybą- blisko, ale nienamacalne. Nie staram się sobie przypomnieć, powieki opadają kusząc perspektywą skradzionej chwili. Bo chwila ta jest kradziona...

Cofnijmy się o 12 lat. O 12 lat i jakieś dwa miesiące. Wracam z imprezy z kolegą, który- dziś to rozumiem- tak naprawdę jest moim przyjacielem. Może nie wie, może wie, ale zupełnie bez powodu, może nawet niechcący, popchnął mnie w stronę życia. Jak? Potraktował mnie normalnie. Uznał, że to jaka jestem nie jest żadnym dziwactwem- przynajmniej nie takim, by moje towarzystwo go męczyło, dręczyło. W tym wieku (lat 18) liczy się lans. Dziwię się za każdym razem, że mimo to mieszczę się w jego kręgu.
Jedziemy i milczymy. Nie musimy rozmawiać. Cudowne uczucie luzu, rzadkie wśród nastolatków- mówimy, gdy mamy sobie coś do powiedzenia, ale milczenie nie powoduje zagęszczenia atmosfery.
Jedziemy. Z rzadka rzuca ulubione przeze mnie komentarze na temat mijanych miejscowości, minionych zdarzeń- nieświadomie uczy mnie życia. Z różnych powodów wcześniej nie bardzo to życie poznałam, więc chłonę wszystkie te anegdoty, a on opowiada co jeszcze mi kiedyś pokaże. Wiem, że to mało prawdopodobne, by miał okazję spełnić te plany, ale słucham go zachwycona, że w ogóle chce mi to mówić.
Jedziemy głównie milcząc. Patrzy na drogę. Ja też, ale- jak zwykle- dokładnie rejestruję każdą zmianę w jego twarzy, studiuję go kątem oka. To nic wyjątkowego. Uczę się przez obserwację, by kiedyś wreszcie, choć w części, odnajdywać się w świecie ludzi.
W tym milczeniu jest coś... Bezpieczeństwo. Nie muszę się martwić co powiem, nie muszę się martwić o drogę ani o to co spotkam u jej kresu- wszystkim się zajął, ja mogę tylko się dziwić, że nic nie muszę.
Wtedy jeszcze nie umiałam rozpłynąć się w kradzionej chwili. Tego nauczyłam się dużo później. Tego, że mi wolno, że to nic zdrożnego, że taka chwila spokoju nie ma złych konsekwencji. Wtedy wciąż się bałam, że może powinnam... coś, cokolwiek. Że może to wygląda nie tak jak należy. Byłam jak oszalały kanarek wychowany w klatce, wypuszczony na wolność. Jak pies ćwiczony do walki i nagle uwolniony od ciągłej konieczności obrony. Nie umiałam przestać.

Dziś jest inaczej. Wiem, że to ode mnie zależy jakie znaczenie nadam chwilom. Wiem, że kilka minut, które ktoś inny oznaczył nie jest przewinieniem, ale prezentem od losu, by na chwilę przymknąć zmęczone oczy, wyłączyć przemęczony instynkt obronny. W takich chwilach, które nie niosą żadnego zagrożenia- jestem księżniczką i świat nie ma prawa na mnie krzyczeć.

Gdzieś na granicy świadomości, bo przecież nie jest to sen głęboki, ale półświadoma drzemka, uśmiecham się sama do siebie.
Niczego nie odbiorą temu, kto nic nie posiada. Ne zarzucą kradzieży temu, kto o nic nie zabiega.
A jeśli? To, głupcy- nie widzą mnie prawdziwej.


8 komentarzy:

  1. Zupełnie niechcący sami odbieramy sobie prawo do życia, odczuwania danej nam chwili.

    Chwile prawdziwej beztroski - móc przestać kotrolować siebie i całą sytuację - po prostu być. Sobą. Przestać przepraszać za to, że się żyje. Taki ciągły balans pomiędzy tym na co możemy sobie pozwolić, strachem, odpowiedzialnością (kontrolowanie) a pragnieniem zupełnej akceptacji, kochania i życia tu i teraz.
    Trudna sztuka i ciągle się jej uczę.
    Życzę Tobie jak najwięcej takich cudownych i beztroskich chwil :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Sami sobie utrudniamy odczuwanie czystej radości ze zwykłych chwil. A przecież nie ma chwil, które nic nie znaczą- są tylko takie, którym nie nadajemy znaczenia lub nadajemy niewłaściwe znaczenie.
      A życie bywa bardzo proste. Jeśli tylko czasem przestaniemy się napinać i podejrzewać świat o... podejrzliwość ;)
      Dziękuję Ci, kochana. Wzajemnie!

      Usuń
  2. Rzadko spotyka się ludzi, przy których czujemy, że jesteśmy bezpieczni, że nie musimy niczego udowadniać, starać się, ponieważ jesteśmy tacy jak należy. Doskonali.I masz rację, To jest wolność. Tylko takich ludzi nie spotykamy na co dzień, a odkrycie się wobec niewłaściwych przynieść może wyśmianie. Trzeba ufać swoim uczuciom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i znów wszystko sprowadza się do niepewności. Niełatwo odkryć kto jest wart zaufania a do tego należy pamiętać, że ludzie się zmieniają. Tym cenniejsze są chwile pewności, że bycie sobą jest ok. Świadomość bezpieczna, jeśli się pamięta, że jest to tylko chwila.

      Usuń
  3. Strach przed własnymi myślami które trzeba "zagadać" w towarzystwie najlepiej "błyszcząc", a potem strach przed ocenianiem przez innych i w konsekwencji przed brakiem akceptacji. Wszystko to ciężkie i trudne do pokonania kiedy brak nam pewności siebie. Skąd ją wziąć i taką żeby nie musieć już nic udowadniać ni sobie ni światu. Służyć prawdzie (nie racji - którą każdy może mieć "swoją"), nazywać rzeczy po imieniu ale jednocześnie szanować intymność chwili... milczeniem :) Odwaga (bezkompromisowa) i takt (nie za wszelką cenę) oraz szacunek i zrozumienie dla tego że każdy ma prawo się pomylić (ale nie kłamać).
    Jak zwykle ciekawy wpis. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie się wydawało, że to wszystko po prostu przychodzi w wiekiem częstując mnie spokojem, którego zawsze szukałam :)
    Prawdą jest, że ten spokój nie jest możliwy bez pewności siebie płynącej z pewności własnych poczynań.
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciężko znaleźć osoby, przy których można być sobą, czuć się bezpiecznie. Jednak jeśli już taka osoba się znajdzie...z doświadczenia wiem, że zawsze coś to popsuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie łudzę się, że takie bezpieczeństwo jest uczuciem permanentnym. Powiedziałabym raczej, że każda ludzka relacja jest jak morze: przypływ- odpływ... a jeśli są wyjątki, to potwierdzają regułę ;)

      Usuń

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)