"Długi" majowy weekend minął. No nie mogę powiedzieć, żebym go straciła bezmyślnie na pracę i naukę ;) Taki był plan, ale...
W piątek znalazł się czas, by przypomnieć sobie, że jest wiosna :)
W towarzystwie ludzi błyskotliwych, dowcipnych...
A także, a jakże, Bolesława, co królem był...
płynnie przeszedł w noc ciemną...
...zdarzyło się tak, że zakazane mi zwykle obcasy obadały wiejskie drogi ;)
No i buty się sprawdziły!
Z jedną wpadką- ale to wina gór/dolin okolicznych traktów (tej wersji będę się trzymać!) ;)
Dziś- to już cała prawda o polskiej majówce...
Grill, rodzina i obiad pod chmurką...
Na szczęście słonko też poczuło się zaproszone :)
Ku chwale Ojczyzny!
ku chwale!
OdpowiedzUsuń:) ;)
UsuńImprezowe- grillowe majówki piękna sprawa :)
OdpowiedzUsuńOtóż to- od maja do października, a czasem... nawet w grudniu. Jak się da, to grillujmy, biesiadujmy- bądźmy razem :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZ tego co widzę majówka się udała! I bardzo dobrze! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO tak :) od lat nie miałam tak udanej :)
Usuń