czwartek, 11 lutego 2016

Wiosenna porażka, czyli powalająca moc przeziębienia

Z alternatywnej świadomości przenoszę się do tego świata, który liczni nazywają prawdziwym. Powoli, o dziwo, to się dzieje, choć budzą mnie- jestem tego świadoma- odgłosy krzątania się w kuchni, która dziś miała być moim królestwem. Wkurzyć się, czy ucieszyć? Jeszcze się zastanowię- zależy czy to odgłosy produkcji bałaganu tylko, czy obiadu przy tym. Jakoś dziś nie chce mi się upierać, że to moje zadanie. Ambicja na bok. Lenistwo? Nie... to coś innego sprawia, że nadal leżę, choć rozmyślam tak już chyba trzecią sekundę.

O, odgłosy są raz głośne, raz ciche- jakby się oddalały? A nie, to uszy mam przytkane...

No dobra, otworzę oczy. Otworzę, zaraz otworzę. Prawe najpierw. Aua, to boli. Nie jakoś bardzo, no ale podnoszenie powieki chyba nie powinno być trudne, na pewno nie powinno boleć. Lewe oko. Ej, obraz jest jakiś wąski... aha, za mało otwarte- tylko, że bardziej się nie da. No co jest...
Zaraz to zanalizuję, niech tylko przełknę ślinę, bo gardło mam całkiem suche, chyba spałam z otwartą buzią. O nie... ból podniebienia mówi mi od razu dlaczego wietrzyłam zębiszcza pół nocy- zatoki mam nie tylko zapchane, ale tak obrzmiałe, że głowa jak arbuz jest spuchnięta i wewnątrz, i na zewnątrz, i jeszcze mentalnie.

Może więc nos wydmucham? Tu gdzieś były awaryjne chusteczki... Oj, nosem nie idzie, za to z oka coś wycieka... o rany.

Całe szczęście jakoś myślę. Wolniej, trudniej, ale zawsze. To podstawa. Albo może złudzenie? ;)
Trzeba się podnieść. Jeśli hałas w kuchni jest przypadkowy, to trzeba przygotować rodzinie obiad. No dobra, podnoszę się. Ble, co to ma być? W żołądku gotuje się jak w kotle u czarownic, brzuch twardy, przy każdym ruchu niebezpieczne rozruchy...

Nie, proszę. Tylko nie przeziębienie.


Śmieszne, bywał człowiek poważnie chory, ale przy zwykłym przeziębieniu czuje, że świat odpływa, nie ma znaczenia, walczyć się nie chce... Lepiej położyć się i czekać końca... końca przeziębienia oczywiście.

Tak to jest- zamiast się stroić, zakładam wygodny dres. Zamiast kremu pod oczy, neomycyna, by powieki przestały puchnąć. Do śniadania kolejne leki i kubeł herbaty z rumianku :)
Mówią, że przeziębiony powinien leżeć, wypoczywać i przejdzie mu po kilku dniach.
Nic z tego. Klawiatura jest jakaś twardsza, palce sztywne, skupianie wzroku stanowi poważne wyzwanie, ale leżenie w łóżku może być fajne wtedy, gdy chcesz jednego dnia przeczytać ciekawą powieść, a nie wtedy, gdy masz leżeć i dogorywać. Nic z tego. Będę grzecznie popijać rumianki i syropki, ale nie każ mi, Mamo, leżeć ;)

A jeśli chodzi o syropki... Pamiętam, jak jeszcze w technikum złapało mnie przeziębienie- rzadko zdarza mi się mieć gorączkę, ale wtedy miałam pełen zestaw, a za dwa dni szykowała się ważna impreza. Dla mnie ważna.
Wysłałam wszystkim znajomym wiadomość, że poszukuję sposobu na zduszenie choroby, a czasu jest niewiele. Otrzymałam kilka niezwykłych odpowiedzi... Ciekawa czy na przestrzeni lat domowe patenty się zmieniły, postanowiłam to przemyśleć... kiedy już zacznę myśleć ;)

Moje sposoby na przeziębienie, to przede wszystkim sposoby na to, by go nie złapać. Nieźle mi to wychodziło, jak dotąd, ale czasem się nie przewidzi, że ktoś otworzył okno nad prysznicem i owieje człowieka znienacka. Trudno.

A więc sposoby znajomych i moje:


  • Miód- w herbacie, w jogurcie, w owocowej sałatce.
  • Witamina C (i w ogóle witaminy)- szczególnie naturalna. Papryka, cytrusy itp.
  • Leżenie i wygrzewanie- wiem, że działa... jak się nie wykuruję, to spróbuję.
  • Setka z pieprzem- zabrzmi może dziwnie, ale to sposób z mojego dzieciństwa :) ale działa tylko zaaplikowana zanim się sprawa rozwinie i nie wolno łączyć jej z lekami.
  • Moczyć nogi w gorącej wodzie z polopiryną S- a to sposób kolegi Leszka, skorzystałam z niego kilkanaście lat temu, ale nie pamiętam, czy działał ;)
  • Syrop z cebuli- zrobił nam tata w dzieciństwie... sam spróbował i zaraz wyrzucił. Nie będzie się dodatkowo znęcał nad chorymi dziećmi :P
  • Smarowanie czymkolwiek, "żeby się lepiej oddychało"- odpada w moim przypadku, jestem uczulona na eukaliptusy i inne specyfiki i całkiem odwrotnie na mnie działają, ale wiem skądinąd, że "normalnym" ludziom pomagają. Zamiast tego, w krytycznym momencie, żuję miętową gumę- też pomaga, chociaż na krótko.
  • Parówki- no, nie serdelki, czy inne tam wędliniarskie wyroby, tylko wdychanie pary. To akurat lubię, bo przy okazji oczyszczanie porów można wykonać, jeśli człowiek aż tak nie pada :)


Poleciłabym Wam wizytę u lekarza, ale mój lekarz rodzinny zaleca co następuje: łykać garściami preparat z witaminą C i rutyną (a ta ostatnia wywołuje u mnie nudności- mógłby to zapamiętać) i... nie leżeć w łóżku, kilka razy dziennie po kilka minut przebywać na świeżym powietrzu i... przede wszystkim... stosować domowe metody :D

A może polecicie mi coś nowego? Takiego, żebym rano obudziła się z głową w normalnej wielkości i o drożnych otworach? ;)




Nie zawracaj mi głowy, ja nie leczę ludzi.
Leczę drzewa, bo wiosna się budzi.





13 komentarzy:

  1. Syrop z cebuli wcale nie jest taki zły. Smak to kwestia ilości cukru :D
    Fantastyczne fotografie :)

    http://blogtylkodlamnie.blogspot.com/
    http://niktniezazdrosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nietrudno o ciekawe zdjęcie, gdy model pojawia się pod oknem ;)

      Jeśli chodzi o cebulę, to ja wiem, że zawarte w niej fitoncydy budują naszą odporność, ale... to właśnie one sprawiają, że sam zapach cebuli "wkurza" moje zatoki :P

      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. 1. Herbatka o składzie: zaparzony korzeń imbiru + cytryna + miód (lub inne słodkie). Smak zależy od gustu pijącego i ilości poszczególnych składników.
    2. Zamiast syropu z cebuli (też uważam, ze wstrętny) syrop z czerwonego buraka: wydrążony, z miodem w środku, pieczony w piekarniku
    3. Aspiryna
    4. Niestety leżeć, leżec:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. O tak- imbir rozgrzewa cudownie :)
      2. Burak... bardzo ciekawe i pewnie całkiem smaczne, jak upoluję buraka, to wypróbuję :)
      3. Działa na mnie, jeśli biorę odpowiednio wcześnie :)
      4. No tak... W zasadzie stosuję... Tzn. pokładam się kilka razy dziennie na drzemkę, to się chyba liczy też ;)

      Dzięki za patenty :)

      Usuń
  3. Życzę szybkiego powrotu do pełni zdrowia i lepszego samopoczucia :)
    Niestety nie znam lepszych sposobów niż te, o których wspomniałaś.

    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi się mocno wydaje, że leczenie takich dolegliwości to ściema trochę- łatwiej może przez nie przejść, ale żeby krócej było?
      No, ale taka odważna nie jestem, żeby sprawdzić jak to jest się nie wspomagać ;)

      Dziękuję za życzenia i życzę, by Tobie nie były potrzebne :)

      Usuń
  4. No to zdrowiej kochana. Przeziębienie jest najgorsze w tym okresie dlatego, że serce się już wyrywa do nadchodzącej wiosny, a organizm stoi nam na przeszkodzie:)Ja na bolące gardło polecam płukanie gardła wodą z solą, ból znika szybko:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja postawiłam w kwestii płukania na szałwię i nieźle mi poszło- nawet uszy mi się odetkały ;)
      Na szczęście już mija, bo za oknem rzeczywiście coraz ciekawiej :)

      Usuń
  5. Ja bardzo rzadko choruję, ale jak już mnie dopadnie to nie ma zmiłuj- nie da się funkcjonować. Temperatura 37 stopni to dla mnie wyrok. Jestem normalnie nieżywa. Od kiedy mam Młodą i jej inhalator- ratuje mnie on w każdej chorobie. Robię sobie inhalacje z mgiełki jodowo- bromowej i gra gitara :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na kaszel- stosuję syropy dziecka mego:)

      Usuń
    2. A tak czułam, że potomstwo to jednak "must have" w pewnych okolicznościach ;)

      Ja też rzadko choruję i może nie tak bardzo mnie z nóg ścina, ile spowalnia, a lenistwo wolę jednak bez kataru.

      O inhalatorze pomyślę. Życzę, by jak najrzadziej był potrzebny i Tobie, i Młodej :)

      Usuń
    3. Dzięki, mam nadzieję, że często nie będziemy z niego korzystać:) Uczęszczamy sobie do groty solnej, więc może nas trochę ten jod uodporni:)
      Korzystając z lekarstw Młodej mam pewność, które są skuteczne :)

      Usuń
    4. Mądry myk z tymi lekarstwami, a grotę solną uwielbiam :) Szkoda, że tak rzadko w niej bywam, ale może właśnie się zmobilizuję? ;)

      Usuń

Nie z każdym zdaniem się zgadzam, ale z każdym się liczę :)